For Your Pleasure

For Your Pleasure

Sunday, February 06, 2011

Jezu, jak sie ciesze...

Ale mi dobrze. Za oknem slonce wyziera spoza czarnych chmurzysk po raz pierwszy od niepamietnych czasow, czyli od jakichs dwoch tygodni, szalona wichura niby zelzala, ale i tak co jakis czas zrywaja sie takie podmuchy, ze szklanki mi tancza niemal po stole, a drzwi w calym domu rzegocza - nienawidze tego. Wyspalam sie nareszcie tej nocy, przed oczyma wciaz majac odlamki lustra, krew czerwona, obolale czlonki i inne takie. Aronowski nie poszedl jednak na calosc. Coz, zapewne mial na uwadze tych, co przyznaja Oskary, wedlug im tylko znanych widzimisie. A szkoda, mogl powstac bowiem film chwytajacy za flaki i wciskajacy w fotel, pokazujacy ohydne zaplecze tego, co takie piekne, zwiewne i uduchowione - na scenie. Mimo wszystko, jestem zadowolona, ze Labadzia zobaczylam. Tonaca w popcornie publisia ubawila sie po pachy, zanoszac sie od smiechu przy scenach majacych nas przeciez zasmucic. I o to chodzi! Rozrywka, rozrywka ponad wszystko. Wtedy i Oscar sie znajdzie.

Bilety na AIDA zabukowane, choc zmuszona bylam zmienic date, jako ze sprzatnieto mi sprzed nosa tanie bilety dla plebsu. Zdolalam rowniez znalezc nader niedrogi nocleg, wyszlo mi bowiem z rachunkow, ze taniej wyjdzie sie przespac i wrocic pociagiem, niz tluc sie noca autokarem National Express. Dobrze, uloze sobie plan dzialania, nawiedze firmowy sklep Illamasqua, moze V&A Muzeum, bo tam zawsze maja cos ciekawego, jak wystawa kiecek Grace Kelly itd. Chcialabym tez pojsc do jakiegos vintage shopu i do prawdziwych wloskich delikatesow. Prawda, jak niewiele mi trzeba do szczescia ?

Zarezerwowalam rowniez bilet do Odeonu na produkcje Carmen 3D, juz za niecaly miesiac:




Zapowiada sie nader sympatycznie. Teraz moge ino lezec do gory...brzuchem, objadac sie pasta alla puttanesca, siorbac wino - Tesco, jak ja cie kocham za wszystkie te obnizki! - i generalnie udawac, ze milo i kulturalnie spedzam weekend :)

Znacie serie DK Eyewitness ? Bardzo ladnie wydane przewodniki po doslownie wszystkim. Chodzi mi od dluzszego czasu po glowie Tyrol; podczas tych okropnych, wietrznych nocy, przegladalam stare wydania 'InStyle' i w jednym byl piekny opis wypasionych gorskich holidayow dla bogaczy, w tym wloskie Dolomity miedzy innymi. Marzy mi sie wycieczka do Innsbruck na 2 - 3 dni, po czym przeskoczenie na wloska strone, znow na dzionek lub dwa. Wszystko w wersji dla parweniusza naturalnie, wierze gleboko, ze sa tam hostele, ze sa one schludne i ze mnie na nie stac. Amen.




W moim koszyku na Amazon czeka sobie cierpliwie pare innych smakolykow.



Motywacji do tego, aby nadal byc, ze zacytuje Kaczora, tyrajacym za granica 'nieudacznikiem', mam zatem pod dostatkiem.Dodawszy jeszcze krakowskie Sacrum Profanum, ktore neci mnie coraz silniej, krynicki festiwal kiepurowski, tudziez jeszcze spiewy i tance w Zakopanem poznym sierpniem bodajze...Obym dozyla dnia, w ktorym zostane freelancerem i bede se jezdzic na co chce i kiedy chce, niespetana wymogami korporacyjnej swiatyni Szatana :)

Milej resztki weekendu zycze i zeby wreszcie przestalo pizdzic, pardon, wiac.

2 comments:

  1. DK Eyewitness? znamy, znamy dostaliśmy na gwiazdkę New Zealand jako zapowiedź przyszłych podróży i jako u Ciebie pozostaje wierzyć ,ze się spełnią.

    PS
    dzisiejsze hasło - ostudaj. Hm... jakoś taki niemoralny blog prowadzicie koleżanko, a jakby jeszcze t na Ł zamienić

    ReplyDelete
  2. Jak juz mowilam, nie mam polskiej czcionki, odkad dokonano na mym laptoku reinstalacji Windowsa, a blog jest poswiecony przyjemnosciom zycia, wiec oczywiste, ze jest niemoralny :) Wszak wszystko co przyjemne, to grzeszne :)

    ReplyDelete