For Your Pleasure

For Your Pleasure

Wednesday, July 22, 2015

***

Jaki czas temu obiegly polska prase tudziez Internet wiesci o straszliwych losach pracownikow polskiego oddzialu Amazona. Maja oni bowiem, o zgrozo, pracowac na czas, wyrabiajac targety, co wymaga zrecznego i szybkiego przemieszczania sie po hali, pakowania itd.

Pamietam, kiedy pierwszy raz przyjechalam do Anglii "na truskawki". Zbieralo sie je na akord, placono nam od skrzynki, czylo kto byl szybszy, ten zarabial wiecej. Mielismy krotkie przerwy i dluzsza obiadowa, wiedzielismy, ile godzin zbierania dziennie nas czeka. Bedac osoba slabowita z natury, na zebranie 5 kg skrzynki potrzebowalam az 15 minut. Nosilam dwie, nieraz trzy, zeby nie marnowac cennego czasu na latanie tam i z powrotem miedzy rzadkami. Wiedzialam ze musze sie sprezac - time is money.

Potem przyszedl czas na sprzatanie w hotelach. Znow, bylo np. 15 pokoi dziennie do sprzatniecia, czasem gruntownego, ze zmiana poscieli, czasem tylko ogarniecia. Wiedzialam, ze mam 10 min na pokoj, 5 min na lazienke, 5 min na odkurzenie i mopa, po czym chwytalam scierki i inne akcesoria i pedzilam do kolejnego pokoju. Po wysprzataniu musialam jeszcze wykalkulowac sobie czas na hol, recepcje, bar, restauracje i toalety. Konczylam punktualnie o 3 po poludniu i musialam sie ze wszystkim wyrobic. Zaden robot nie sledzil ile mi co zajmuje, sama siebie kontrolowalam. Inaczej nie bylabym w stanie wydajnie pracowac. W restauracji bylo podobnie - jest milion rzeczy do zrobienia, trzeba zmieniac obrusy, polozyc sztucce na kolejny dzien, przygotowac bufet, zbierac dziarsko talerze, roznosic jedzenie, biec do klientow z rachunkami, zbierac zamowienia - znow, bez dobrej dyscypliny czasowej jest to niemozliwe.

Pracowalam w sklepach odziezowych. Przychodzilismy przed otwarciem wykladac nowy towar i znow trzeba bylo to zrobic w okreslonych ramach czasowych. Kto kiedykolwiek porzadkowal sciane czy swoj dzial w Primarku lub podobnym sklepie wie, ze bez patrzenia na zegarek skonczenie tej beznadziejnej roboty jest malo prawdopodobne. Pracowalam w laboratorium, przygotowujac probki dla klientow - od razu mi powiedziano, ze mam robic minimum 10 dziennie, poswiecajac na jedna srednio pol godziny.

Cale zycie jestesmy w szponach czasu. Przychodzimy do pracy i wychodzimy na czas. Na zdawanie egzaminow mamy tyle a tyle czasu. Pociagi i autobusy przyjezdzaja zazwyczaj na okreslona godzine. Przy nawale obowiazkow time management jest absolutnie niezbedny. Dlaczego wiec w pracownikach Amazona takie zdziwienie, ze musza spelniac normy i czy faktycznie byly one az tak wysrubowane ? Pomijam kwestie plac i ogolnie traktowania tam ludzi. Wiadomo, Polska jest montownia i pakowalnia Europy, Polak to nowy Murzyn. Nie moge sie jednak oprzec wrazeniu, ze postawa 'czy sie stoi, czy sie lezy' jest pod nasza szerokoscia geograficzna wiecznie zywa. Co ciekawe, ci sami oburzeni Amazonczycy w podobnych realiach w UK czy Niemczech malo sie nie zabija za 6 funtow badz euro za godzine i niejednokrotnie sami urzadzaja wyscigi, ktory wydajniejszy, zeby potem pognac do drugiej czy trzeciej pracy, na gwizdek. Ktoz to pojmie...




Saturday, July 04, 2015

***

Dzis pozwole sobie na odrobine ekshibicjonizmu - na wesolo :) Przekonalam sie bowiem na wlasnej, hm, skorze o wysokiej 'skutecznosci' biustonoszy Wonderbra. Czerwiec uplynal mi na zakupach bielizniarskich, czyli, jak sie na Wyspach mowi, lingerie. Obkupilam sie glownie w M&S i Debenhams, maja fajne majteczki we wszelkich krojach od wielgachnych a la Bridget Jones do wycietych fig i majtek typu 'dwa paski na krzyz'. Zawedrowalam nawet do Victoria's Secret w Londynie i niespecjalnie mnie oferta zachwycila. Bedac w House of Fraser obejrzalam uwaznie kolekcje Triumph i Wonderbra wlasnie i wybralam sobie model 'cycki razem i do gory'. Na ogol unikam biustonoszy typu push-up, z pierwszej reki mam tez informacje, ze najwygodniejsze sa staniki ciazowe i dla matek karmiacych...to jednak raczej opcja typu boobs down a nie up. Przyszedl czas ponosic Wonderbre po miescie i po wsi, na obcisly, wyciety top i zobaczyc, czy cos sie bedzie dzialo...Przez pierwsze 15 minut czulam sie jak w cholernie niewygodnym chomacie. Pozniej przestalam biustonosz 'czuc' i zauwazac, zaczeto natomiast zauwazac mnie. Pan za lada w Waitrose rzucil solidnie okiem w moj dekolt. Kierowca autobusu wyszczerzyl zebiska w bardzo szerokim usmiechu i pokajal sie, ze bilety podrozaly. Zwazcie, ze kierowcy prowincjonalnych autobusow i autobusow w ogole sa notorycznie skwaszeni i grumpy. Jakis facio w kabriolecie sie zagapil na mnie na rondzie, a na rondzie to bywa niebezpieczne. Obejrzal sie nawet mlodzieniec w wieku szkolnym. Zerkali czesto gesto przechodnie obojga plci, panie z wyrazna niechecia. Wszystko to przez cycki w jakze skromnym rozmiarze 36 A. Ma racje Jacykow, trzeba grac dekoltem! Byle z umiarem...






Z innej beczki, zawitalam dzis na plantacji lawendy. Zapachu olejku lawendowego nie cierpie, kojarzy mi sie z jakims plynem do kapieli z czasow komuny. Zapach swiezych kwiatow lawendy toleruje, szczegolnie tych mniej slodkich odmian. Za to jaki mily widok dla oka! Prawie jak w Prowansji:




Fala upalow - upalem tu sie zowie wszystko, co przekracza  25 stopni - najwyrazniej dobiega konca. Niestety najladniejsze dni przesiedzialam w pracy, szczekajac zebami przez rozhulana klime. Za pare dni urlop w Polsce, licze na normalne lato, bez afrykanskich temperatur ale i z wystarczajaca dawka slonca i ciepla.