For Your Pleasure

For Your Pleasure

Saturday, March 09, 2013

***


Tak chcialam isc na 'Cloud Atlas', tymczasem juz go nigdzie nie graja, a na ekranach byl moze z tydzien ? Lubie chodzic do kina na filmy widowiskowe i wizualnie potezne, wiec nowe dzielo pana i pani Wachowskich kusilo mnie - wzrokowca. Z filmow oskarowych nadal widzialam tylko 'Argo', ktore nie rozczarowalo. Niechaj Affleck rezyseruje, ile wlezie, bo znacznie lepiej mu to idzie, niz granie.


W srode nalizalam sie cukierkow przez szybe, a raczej nawachalam: wyslano mnie i kolege na perfumeryjne zwiady. Obskoczylismy Harrodsa, Liberty oraz Selfridges. W Harrodsie praktycznie nie pracuja Anglicy, sami innostrance, Polacy zwlaszcza i niewiasty arabskiego pochodzenia. Sala pefumeryjna jest przepiekna, nie ma scisku, choc ludzi moc. Egipski wystroj i 'oltarzyk' dla Diany i jej faceta (Dodi?) traca kiczem na kilometr, ale maja tez swoisty urok. Prawdziwe skarby kryja sie jednak tu:


http://www.urbanretreat.co.uk/en/Harrods/Roja_Dove_Haute_Parfumerie.aspx

Trafic tam mozna kierujac sie na najwyzsze pietro, tuz za restauracja. Na miejscu znajdziemy przekroj drogich i przez samego Roja Dove wybranych zapachow z najwyzszej polki, niszowych itd. Obwachalam, co sie dalo, kolege w tym czasie osaczyli zniewiesciali sprzedawcy, mnie kompletnie ignorujac - i bardzo dobrze. Marki wam pewnie nic nie beda mowic, mnie tez nic nie mowia (za wyjatkiem tych, ktore my stworzylismy, hihi), cen nie znam, na pewno od £200 za flakonik. Warto tam zajrzec chocby po to, aby wlasnym nosem poznac roznice, miedzy perfumami z prawdziwego zdarzenia, a tymi dla gawiedzi - wierzcie mi, niebo, a ziemia. W perfumery hall, poza zalewem nudziarstwa dla nudnego odbiorcy znajduja sie jednak tez perelki. Mnie powalila kolekcja Armani Prive, Tom Ford, Diory w wielkich butlach, Robert Piguet (jego 'Fracas' podrobila Madonna w swoim 'Truth or Dare'), Ormond Jayne, Lubin - tu przezylam olfaktoryczny orgazm:


Udalismy sie rowniez do Penhaligon's, jest to stara brytyjska firma, odnowili sklep przy Regent Street i naprawde warto wpasc i zerknac, oraz poniuchac. Bardzo spodobal mi sie zapach o nazwie Amaranthine. Kolega zachwycil sie Juniper Sling.


Po drodze wpadlismy na moment do L'Occitane, ktory oferuje zupelnie godziwe i znosne dla kieszeni perfumy, szczegolnie meskie oraz Ambre - czyzby uklon w strone Prada Amber ?


 W Selfridges to samo, co wszedzie, plus kilka exclusives. Zdecydowanie polecam Harrods na perfumeryjne lowy. Uwazam rowniez, ze lepiej, kupujac komus prezent na urodziny czy inna okazje, zlozyc sie w kilkanascie osob i nabyc cos naprawde pieknego i unikatowego, niz za mniejsza sume brac byle co ze zwyklej drogerii. Wiekszosc zapachow dzisiaj jest niestety nijaka, bezpieczna, skierowana w strone klienta z mdlym gustem. Panowie maja pachniec unisex, panie badziewnymi kwiatkami. Na szczescie istnieja alternatywy. Warte uwagi sa kolekcja Terry de Gunzberg (pani ta stworzyla slynny Touche Eclat YSL) oraz marka Boadicea the Victorious. Prawie kazda powazna firma ma teraz w ofercie mocny Oud i Vetiver. Innymi slowy: nie zadowalajcie sie bylejakimi i nieciekawymi zapachami. Shop around!









8 comments:

  1. Co do zapachow to jestem wierna Angel i Narciso Rodriguez. 200 funtow za flakonik to nie jest tak strasznie drogo, dalabym gdyby zapach byl rzeczywiscie zniewalajacy:)Dub

    ReplyDelete
  2. Ja pirdziule, nie wiem czym godna tutaj zaglądać takim poshem zawiało. Wpis Dublinianki pokazuje jak rożne są gusta ludzisek. Angel nie trawię ani na sobie ani na obecnych Rodrigueza kupiłam najpierw czarnego - poszedł w dalsze ręce, majtkowy leży do nadal na półce i chyba leżeć będzie aż ktoś go w końcu zechce ale pojmuję, ze komuś może to leżeć.
    Trudno teraz w ogóle trafić na jakiś fajny zapach:(. Zazwyczaj wychodzę z niczym. Prędzej kupie chłopu niż sobie jako i teraz na lotnisku uczyniłam.
    Przywiozłam z Polski Dermikę ze złotem i jest ok.

    ReplyDelete
  3. Ano rozne. Ja nie trawie Prada Candy, La Vie Est Belle Lancome (bestseller! wszedzie nim baby pachna), ani nawet ostatniego See by Chloe (wypsikalam sie probka i zrobilo mi sie niedobrze). Za to taki Dior Hypnotic Poison mnie nie przyprawia o mdlosci, choc pachnie plastikowo.Bottega Venetta, Balenciaga Paris i Florabotanica, Prada Amber - wszystko godziwe. Jo Malone i Jo Loves warte uwagi, choc nie kazdy chce pachniec jak porzeczki czy pokrzywy. Ale za to ma ladny oud rose!

    Trojca z Lubin: Akkad, Galaad i Korrigan jest boska. Plus ta pani na samym dole, Terry - od razu widac, ze zapachy beda miec klase i maja.

    Niestety na dobre, eleganckie perfumy trzeba teraz wywalic minimum £100. Mam zamiar odkladac po dyszce miesiecznie i sobie sprawic cos porzadnego, w miedzyczasie powykanczam Samsary i Poisony :-)

    Dublinia, jak zawedrujesz jeszcze kiedy do Londynu zajrzyj koniecznie do tego sanktuarium na top floor Harrodsa :)

    ReplyDelete
  4. Ja w dobieraniu zapachow dla siebie kieruje sie zarowno swoim nosem jak i efektem zapachu na facetach. Nie kazdy bedzie trawil to co sie podoba innej osobie. Nie mam problemu z uzywaniem czegos za 10 e jesli spelni powyzsze 2 warunki, ani czegos co kosztuje 100 i wiecej. Nie cierpie Diorow, Prad, Chanel nr 5 i cokolwiek innego Chanel to dla mnie ohyda, Mademoiselle to zapach kociej kuwety. Jesli chodzi o facetow - dziala na mnie tylko Boss bottled. Dita Londynu tak nie lubie ze jesli kieys wpadne to tylko na sex w tej transparentnej toalecie ;)Dub

    ReplyDelete
  5. Mademoiselle taki hicior a Dublinia nie trawi :-) Tez nienawidze piatki, ktora smierdzi mydlem, bo Chanel lubila zapach mydlin (jej matka byla praczka).

    Z Londynem mam love/hate relationship, lubie tam jezdzic, tyle, ze cena pociagu w tygodniu podczas godzin szczytu wynosi blisko 50 funtow, jak sie ostatnio przekonalam. Tyle, co lot w jedna strone do Polski.

    A probowaly Panie Jimmi Choo ?

    ReplyDelete
  6. A ja Mademoiselle lubię :-) Argo był ok ale slysząc o zorganizowanej ucieczce myślałam że pół filmu oni będą przez Iran podróżować, a nie wsiąda w taxi i na lotnisko pojadą! Cloud Atlas mam na kompie, bratu bardzo się podobał :-) PS. Dita, nie robiłam Prince2, tylko project management kurs na odległość na tutejszym collegu.

    ReplyDelete
  7. Aha! Open Uni tez ma jakies kurs project management. Niezbyt sie orientuje, co tak naprawde warto robic, Prince2 zdaje sie strasznie suchy i teoretyczny...

    ReplyDelete