Topor katowski spadl z impetem. Po paru tygodniach meczacych zebran, rozmow, niedomowien, obcieto pare lbow, w tym moj - po czym przytroczono je z powrotem. Z zastrzezeniem, ze, jak spiewano w 'Marchewkowym Polu', wszystko sie moze zdarzyc. Wykorzystalam ow frustrujacy i upokarzajacy zamet, aby wyrwac sie na dwa tygodnie do kraju, od szesciu bowiem lat nie bylam w Polsce w lecie. Tutaj mamy najgorszy czerwiec ever, codziennie niemal pada, rano jest zimno, za dnia duszno i ganiam w polarze i kurtce przeciwdeszczowej non stop. Ech.
Wypoczywam po pracujacej sobocie i bezsennej nocy, podczas to ktorej sasiad zza sciany i jego dziewoja uprawiali niezmordowany, a wielce halasliwy sex maraton. Z dogrywka dzisiejszego popoludnia. Mialam wielka ochote zasugerowac zyczliwie, aby sciagneli materac ze skrzypiacego wyrka i umoscili sie na podlodze. Pewnie by nie posluchali, jak to mlodzi. Na szczescie ucichli i poszli precz. Napawam sie cisza i ksiazkami. Po wielu, wielu latach stronienia od fikcji literackiej rzucilam sie na powiesci, wykorzystujac punkty na karcie Waterstones i obnizki w Tesco. Skonczylam wlasnie 'Miejsce poczatku' Ursuli K. Le Guin, pamietam te powiastke jeszcze z liceum i utkwila mi w pamieci, jak najbardziej slusznie. Niesamowite studium ludzkiego wyobcowania i ucieczki od koszmaru codziennego zycia. Niech nikogo nie zniecheci etykietka fantasy, czy co tam Urszuli dolepiaja. Jak pochlone 'Red Queen' (Philippa Gregory), 'Devil's Consort' (Anne o'Brien), 'The Crimson, Petal and White' (Michael Faber) i 'Island Beneath The Sea' (Isabel Allende), siegne po Ziemiomorze, ktorego nigdy nie przeczytalam, chociaz sie przymierzalam (czytalam natomiast 'Swiat Rocannona). Nie wiedziec czemu, mniej popularne pozycje Le Guin sa praktycznie niedostepne na Amazon, o ksiegarniach na high street nie wspomne. Biblioteka lokalna to zenada, wyglada, jakby ostatni raz nabyli ksiazki w latach 90-tych. Trzeba sie bedzie zarejestrowac w wiekszym miescie, z nadzieja, ze bedzie tam nieco lepiej pod wzgledem katalogowym. Potrzebuje desperacko uwolnic niespokojny umysl od ciaglego debatowania nad terazniejszoscia i przyszloscia, potrzebuje sie, mowiac wprost i bez ogrodek, odmozdzyc i odciac od codziennego magla. Jak nie filmidlem, to kniga. End of story.
What else ? Zapuszczam wlosy, obcinane na dosc krotko od dwoch lat i probuje je na maksa odzywic i zachecic do wzrostu, srodkami domowymi (oliwka, zoltko, nafta, miod - efekty nieziemskie) jak i drogeryjnymi. Patrz ponizej:
Dwa pierwsze wyprobowane i jestem zadowolona, choc na efekty, czyli dluzsze piora, bede musiala sobie poczekac tak do Swiat. Wspomne jeszcze o legendarnym olejku arganowym, ktory okazuje sie straszliwie trudny do zmycia oraz o Amli, dostepnej w sklepikach azjatyckich - zwykly olej mineralny, ale wlosy go lubia. Odkad przerzucilam sie na wlasna wersje kuchni hinduskiej, tajskiej i generalniej kazdej jednej wykorzystujacej mleko kokosowe (w puszkach, albo w saszetkach, czyli creamed coconut), zauwazylam znaczna poprawe stanu skory, w szczegolnosci wiecznie wysuszonych ust. Nawet samoopalacz mi krzywdy nie robi, choc to cholerstwo wszak wysusza. This must be it!
I poszlam pierwszy raz w zyciu na solarium. Schamialam znaczy sie w tym proletariackim piekle do konca. Kto z kim przestaje... (hi, hi, hi). :-)
solarka, duge wosy! Co tu sie dzieje Dziejku Panie!
ReplyDeleteNo, zaraz zaczne zbierac na boob job :)))
ReplyDelete