For Your Pleasure

For Your Pleasure

Wednesday, August 24, 2016

***

Dzis mialam w pracy tzw appraisal, czyli coroczne spotkanie z przelozonym, aby obgadac osiagniecia z ostatnich 12 miesiecy i ustalic cele na przyszlosc. Do tej pory byla to dosc swobodna pogawedka, w stylu 'wszystko dobrze ? no to dobrze'. Firma jednakowoz nabiera cech korporacynych, choc korporacja nie jest, wszystko robi sie bardziej formalne. Musielismy wypelnic formularz i odpowiedziec na pytania rodem z testu psychometrycznego w rodzaju 'what is your greatest weakness', oraz wiele innych z tej samej beczki. Usmialismy sie jak norki wklepujac odpowiedzi, ktore potem skrzetnie wykasowalismy, czyli 'I am all weak mate', lub, jakbysmy powiedzieli z polska, 'mam slaba silna wole'. Priorytety z ubieglego roku wylecialy przez okno, bynajmniej nie mojej winy - wszak tyle juz razy prosilam o formalny trening, wizyte w firmie matce itd. ze odechciewa mi sie pisac to samo od nowa. Niemniej pozwolilam sobie na rozbuchany na 4 strony esej i zaproponowalam wiele rozwiazan i pomyslow, ktore przyniosly by wszystkim korzysc. Niestety, ja o chlebie, szefowa o niebie i nic, z tego co wymyslilam, nie zostanie wcielone w zycie, a moje uwagi w ogole nie zostana uwzglednione w oficjalnej wersji dokumentu. Coz, maja swoja wizje i kurczowo sie jej trzymaja, ignorujac cudzy punkt widzenia. Janusze biznesu ;)

Z innej beczki, przeczytalam na Gazecie artykul o handlu odzieza w naszej cokolwiek przasnej Polsce:
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,20589402,ptak-fashion-city-pod-lodzia-ubiera-sie-cala-polska-nawet.html

Ciekawy tekst. Polska niby biedny kraj, a jak widac narod (ok, glownie damska czesc) przepieprza tony pieniedzy na te szmaty, a ze sa to szmaty i rozlatuja sie po dwoch praniach to konsument kupuje dalej...Sama kupilam na Ebay kilka sztuk ubran z Chin, bardzo tanio i jak przyjechaly, tak natychmiast powedrowaly do worow dla charity, takie to bylo straszne. Nawiasem mowiac bardzo duzo ostatnio wyrzucam, rozdaje i sprzedaje - glownie rozdaje, oddalam do charity niemala ilosc ubran, ktore juz mi nie pasowaly i nagle sie okazalo, ze to co zostalo, swietnie ze soba gra i o dziwo, mam w czym chodzic. Nadmiar jest zdecydowanie niekorzystny, czy to w szafie czy poza nia. Jak poznikaly smieci, wory, ksiazki, buty nagle poczulam sie dziwnie szczesliwa i wyzwolona, jakby przestrzen wokol mnie oczyscila sie energetycznie, mowiac jezykiem New Age. Jestem przekonana, ze przedmioty maja wokol siebie pole energetyczne i kiedy jest ich za duzo, stloczonych na malej przestrzeni, zaczyna sie to odbijac na naszym samopoczuciu. Jak dojdzie do przeprowadzki nie chce widziec sterty kartonow, tylko potrzebne i pozytyczne rzeczy. Taki zdrowy minimalizm. W Polsce jest chyba odwrotnie, ludzie nadal nie ochloneli po gospodarce wiecznego niedoboru, choc juz uplynelo 20 lat od tamtych czasow i nie moga sie nachapac taniosci. Drogosci tez, marki tzw. luksusowe maja u nas niezle uzywanie bo sa postrzegane jak cos kultowego i obiekt pozadania a takze zazdrosci. Zachod powoli sie budzi z tego zaczadzenia i wiadomo juz, ze np. rzeczy od projektantow sa szyte w Chinach, jak te ohydztwa z eBay a 'selektywne' kosmetyki maja bardzo przecietne sklady i takiez dzialanie.

Tyle mojej pisaniny na dzisiaj. Licze dni do kolejnej wizyty w Irlandii!

1 comment:

  1. Minimalizm i umiar - moja zasada rowniez :) Ale co do ubran z Chin - pokaze Ci moja sukienka za 12 euro to nie uwierzysz. Swietna jakosc, kroj i mam i nosze do pracy juz rok (nie co dzien oczywiscie ale byla prana kilkakrotnie). Dub

    ReplyDelete