For Your Pleasure

For Your Pleasure

Sunday, September 14, 2014

***

Czuje, ze ze trza cos napisac, for the sake of, jak to mowia :)

Trzy slowa o Stratford - upon - Avon gdzie spedzilam niedawno wesoly weekend z Dublinia.



SUA jest zatloczone ludzmi 50/60 + roznorakiej narodowosci, glownie jednak Anglikami. Szczesliwie trafilysmy tam podczas szkolnych wakacji, w przeciwnym wypadku do dziadkow dolaczylyby niewatpliwie hordy zmaltretowanych Szekspirem uczniow. Nawiasem mowiac, czy oni w ogole czytaja to w szkole ? My przerabialismy jakies urywki, z ktorych nic a nic nie pamietam, mialam bowiem do lektur stosunek ambiwalentny i siegalam po to, co mnie interesowalo, slizgajac sie po calej reszcie. Niedawno odnaleziona znajoma z dawnych lat namawia mnie na przedstawienie Makbeta nie we wsi Glucha Dolna wprawdzie, a w Colchester. Jesli sie skusze, bedzie to pierwsza od paru lat wizyta w teatrze a na pewno pierwsza na sztuce Szekspira jako takiej. Jesli sie skusze...

Co jeszcze o SUA, wyjawszy hordy emerytow i, jak rzeklam, szkolnikow podczas roku szkolnego ? Gdyby oproznic miasteczko z zalewu plastikowej tandety, zobaczylibysmy calkiem urocze budynki, chaty, mury pruskie, do tego barki na rzece Avon, przyjemne zielence. Jest gdzie sie posilic, od tanich tea rooms po restauracje Marco Pierre White (Dublinia az oddech wstrzymala z wrazenia), mase fajnych pubow, co jeden co starszy albo i najstarszy...Serwuja nawet zarcie dla takich, co unikaja miesiwa: mily pan we wspomnianym najstarszym pubie w Stratford podal mi wegetarianskiego burgera, do tego frytki ze slodkich ziemniakow, a do kawy dolal miarke whisky, policzyl zas tylko za kawe. Wyszlam zadowolona. W kosciele, gdzie znajduja sie groby Szekspira i jego krewnych, mozna zjesc i wypic ciastka i kawe - ciastko bylo naprawde dobre i za jedynego funta. Nie zalowalam kilkunastu funtow wydanych na wizyte w trzech z pieciu historycznych domow zwiazanych z Szekspirem, ani paru groszy na mini-ksiazeczke z szekspirianskimi afrontami. Teraz, chcac kogos zmieszac z blotem, moge mu po prostu rzec: Thou art full of wickedness!

Oprocz tego wszystkiego, dziesiatki sklepikow z rozmaitym badziewiem, ktore nie wiem do konca czemu sluzy, ale chyba sa to pierdoly tak zwane 'do domu'. Poniewaz zewszad przesladowaly mnie wszechobecne sowy, poddalam sie i na straganie nieopodal rzeki nabylam zawieszke z kiczowatymi ptaszorami. W stoisku obok natomiast znalazlysmy artyste polskiego pochodzenia, sprzedajacego printy swoich obrazow po £20. Dalysmy mu zarobic, ja znalazlam portret Roberta Planta, zadziwiajaco wierny.

Po miasteczku placze sie troche przyjezdnych z Birmingham. Nie ma sie im co dziwic, gdybym tam mieszkala, tez bym sie chciala wyrwac choc na jeden dzien. Nam sie udalo wyskoczyc na pare godzin do malowniczej wioski Broadway i bylo warto. W deszczowy poniedzialek zaciagnelam Dublinie na gielde plyt winylowych, gdzie zobaczyla na wlasne oczy jakie towarzystwo tam sie przewija :)

Powrot mialam z deka upiorny, gdyz kolej w swej infinite wisdom postanowila odwolac moj pociag z miejscowka (!), w wyniku czego po godzinnym czekaniu najpierw spedzilam 1.5 godziny stojac obok nieczynnego kibla, w scisku i zaduchu, potem jakims cudem udalo mi sie zalapac na dwie kolejne przesiadki ale bylo groznie i balam sie, ze utkne gdzies w obcym miescie na cala noc. Tu przydaloby sie pare szekspirowskich obelg.

Podsumowujac, warto tam wyskoczyc na weekend, choc z drugiego konca swiata specjalnie bym sie nie wyprawiala.







Filmowo-serialowo: obejrzalam 'Coco before Chanel'. Dosc ciekawy obraz, Amelia nawet fajnie gra. Gdyby Francuzi chcieli nakrecic biografie Coco kiedy juz byla znana jako projektantka, musieliby gwoli historycznej scislosci wywlec na swiatlo dzienne i to, ze byla zazarta antysemitka i to, ze sypiala z nazistami. Bezpieczniej wiec bylo pokazac wczesne lata, kiedy jeszcze sypiala z kazdym, kto mogl jej jakos pomoc w przyszlej karierze. Chanel miala wstret do malzenstwa i na zawsze pozostala niezalezna Mademoiselle.

'The Grand Budapest Hotel' - niestety, jeden z tych filmow dla mnie, gdzie po okolo godzinie zaczynam sprawdzac Facebooka na telefonie. Ladna wydmuszka - groteska bez wiekszego sensu, dobrzy aktorzy, w tym Ralph Fiennes, ktory by i ksiazke telefoniczna zagral, jakby mu kazali.

'Lawless'. Scenariusz i muzyka - Nick Cave. Znow mialam wrazenie, ze ogladam 'The Proposition'. Troche sie wszystko wlecze, akcja sie dzieje glownie w jednym miejscu, czyli spelunie, gdzie glowni bohaterowie kreca dzielnie swoj bimberowy interes. Pozytywnie wyroznia sie Jessica Chastain, ktora coraz bardziej lubie. Przewija sie tez Gary Oldman, znow jeden z tych, coby ksiazke telefoniczna itd. Ogolnie rzecz biorac, polecam.

Wreszcie 'Ray Donovan'. Nie ogladam seriali, za wyjatkiem Gry o Tron i Downton Abbey, nie mam bowiem Sky, a pozyczanie czy sciaganie ilus tam odcinkow to za wiele zachodu. Tu jednak trafila mi sie perelka, a w niej doskonaly Jon Voight jako wypuszczona z wiezienia glowa rodziny okropnych irlandzkich scumbagow, przetransplantowanych z Bostonu do L.A. Nie chce urazic Irlandczykow czy cos, ale Boston to jakas kolebka zloczyncow irlandzkiego pochodzenia :-D




Jakos specjalnie wrazliwa na przemoc w kinie i telewizji nie jestem, ale tu pare razy unioslam jedna brew, a nawet obie. Siegam po coraz to nowsze odcinki, a wiec mnie wciagnelo!

Zapomnialabym wspomniec o 'Yves Saint Laurent', obejrzanym wraz z Dublinia. Znow, trzy gwiazdki na piec, dowiadujemy sie raptem, ze YSL byl chorobliwie niesmialy, raczej nieatrakcyjny za mlodu, byl gejem (surprise, surprise), lubil popic i pocpac i malo go to nie wykonczylo, byl ciezki dla wspolpracownikow i zyciowego partnera...Na plus ladne zdjecia, modelki i stroje,oraz umiejetnie uzyta muzyka operowa.

Jak juz przy operze jestem, slucham sobie wlasnie albumu tej pani i sie rozplywam:




Nawet laik potrafi, mysle, docenic taki przepiekny glos i repertuar. Ja w kazdym razie jestem 'sprzedana'.

Uff, starczy tej klikaniny na jeden post!



3 comments:

  1. A w Dublinie tez jest knajpa Marco Pierre White'a :) Sliczne zdjecia BTW. Dub

    ReplyDelete
  2. A czy on tam tez jest ? Ide w ciemno :-) Stratford ladne to i fotki ladne :-)

    ReplyDelete
  3. ja tam nie byłam ale widzę, ze mój rower i owszem;)

    ReplyDelete