For Your Pleasure

For Your Pleasure

Sunday, August 11, 2013

***

Posty pisac kaza...I coz tu napisac ? Ze temperatury zelzaly, a pogoda przypomina (jest poczatek sierpnia) lagodna, wczesna jesien ? Ze wrzosy juz dawno kwitnac zaczely w lasach West Sussex, a jezyny tylko patrzec jak dojrzeja ? Ze Firma wyrzucila kolejnego pracownika na jeden dzien przed zakonczeniem przedluzonego o 3 miesiace okresu probnego i mozolnie szuka 'wyspecjalizowanego' szczura laboratoryjnego gotowego zarznac sie za 12 k rocznie ? Ze caly piatek chodzilam jak skolowana, myslac o limitowanych biletach na londynski klubowy koncert Nine Inch Nails, gdy zas wybila magiczna godzina 5 pm i sprzedaz tychze miala ruszyc z kopyta, serwery ichnie zawrzaly, zagotowaly sie a po paru minutach owe circa 1000 biletow bylo juz sprzedane...

Mysle o nowym komputerze i nie chce, aby byl to laptop. Przez mysl przemknal mi iMac z 27'' ekranem; za najbardziej wypasiony model trzeba dac dobre £2000. Nie ma lekko. Bylby to pierwszy moment w moim zyciu, kiedy  nie mialabym w domu ani jednego urzadzenia chodzacego pod Windows. Tymczasem, Samsung proponuje nam cos takiego: juz sobie wyobrazam niekonczace sie wojny patentowe:



Sympatyczny sprzet dla niewymagajacego uzytkowanika, jesli ktos szuka dobrej karty graficznej i przynajmniej 16 GB RAM, to nie tedy droga. Mam nadzieje, ze zrobia bardziej zaawansowany model, nadal w podobnej stylistyce - pasowalby mi do telefonu i tabletu :)

Aha - nowe iMac nie maja napedu optycznego. Zadnego. Znak czasow ?

Rzucilam w pracy pomyslem, coby sie wybrac na jakis flower market, gielde kwiatowa, cokolwiek, gdzie sprzedawane sa pachnace rosliny i gdzie mozna przekonac sie wlasnym nosem, co to jest to sweet pea, czy frangipani (no, wlasnie...). Jestem dzieckiem bloku, nie bylo mi dane nawet miec dzialki, wiec sie na kwiatach zwyczajnie nie znam i mam z nimi do czynienia raz na ruski rok, kiedy trzeba dla kogos zamowic bukiet. Kierownictwo przyklasnelo.

Z pierwszej reki mam informacje, ze godziwe weselisko w swawolnej Polsze kosztuje obecnie zlotych polskich 50 000 a kwota oczekiwana od pary uczestnikow w ramach gotowkowego prezentu to, bagatela, 500 zeta. Za samo rzepolenie disco - polo przez iles tam godzin 'kapela', zwana tez przez mieszkancow Polski zachodniej 'orkiestra' (orkiestra to jest, kurna, w filharmonii...) bierze kilka tysiecy PLN. Jakbym kiedys miala brac slub, to najlepiej w cieplym kraju, na plazy, DJ niech zarzuci fajna muze, gosciom rozdac smaczne koktaile i skrety i niech sie impreza kreci ;) Oczywiscie zadnych pierwszych tancow (co, jesli para mloda NIE tanczy ?), wymeczonych przemow, podziekowan, slajdow ani dziwnych strojow; kobieta po 30-tce zazwyczaj wyglada w bialej sukni jak szalona beza. W ogole caly ten weselny biznes jest potwornie kiczowaty i wyjsc nie moge z podziwu, ze ludziom sie chce inwestowac niemale pieniadze,czas i nerwy w to wszystko. Pomijam juz ateistow, ktorzy na ten czas wygrzebuja swiadectwa sakramentow, pedza na nauki przedmalzenskie (nierzadko od paru dobrych lat bedac rodzicami) i do spowiedzi, aby po krotkim okresie udawania wiernych synow i cor Kosciola powrocic do normalnosci. Nie jest rzadkoscia zmuszanie do powyzszych praktyk Anglikow przez polskie swietojebliwe narzeczone...



 Chcialam zakonczyc jakims przyjemniejszym akcentem, np. o Langwedocji, Wikipedia jednak zabrala mnie w przerazajaca podroz po sredniowieczu, walkach z katarami (wymordowanie 12 tys mieszkancow jednego miasta, zeby zgladzic 500 katarow - 'Zabijcie wszystkich, Bog rozpozna swoich') i wreszcie przejsciu owej krainy we wladanie inkwizycji. Gdzie by sie nie obejrzec, ten cholerny rak, jakim jest religia, wystawia swoj paskudny leb. Carcassone jednakowoz wyglada bardzo zachecajaco!




Ja tam odliczam dni i noce do Sorrento, Amalfi Capri. W miedzyczasie zas, karmie uszy 100 slynnymi tematami muzyki filmowej. Lawrence z Arabii, Dr Zhivago, Star Wars, Grek Zorba, Bond. W sam raz na niedziele :)


4 comments:

  1. Co do slubow zgadzam sie w 100% - moje dwa przeszly bez zadych przyjec hucznych i zadnych pierdol i bez "orkiestr" jesli kiedys zdarzy sie trzeci to tylko kameralny w Toskanii a ja bede w czerwonej sukience :) Swiadkiem bedzie moj kot (bo pewnie do tego czasu sie go dorobie ;)Langwedocja jest boska, jak tylko wrocimy z Amalfi zaczne Cie nia kusic na "za rok" BTW trzeba by zaczac opracowywac plan podrozy na powazne! Dub

    ReplyDelete
  2. Ja też, jeśli ślub (a się nie zanosi), to na plaży, a kasę wydać sensownie. Brania kredytu na wesele już w ogóle nie rozumiem...
    Wy do Sorrento, ja do Dubrownika, a miesiąc później do pięknej Sewilli! I jesień mi nie straszna ;-)

    ReplyDelete
  3. A ja do Krakowa na Xmas, hehe :) Moze zimy nie bedzie ?

    Dub - w czerwonej sukience poszlam do bierzmowania. Wokol wszystkie dziewczeta na bialo i czarno, a ja taka szkarlatna niewiasta :-D

    Plan bedziemy robic na biezaco, licze na to, ze internet bedzie dzialal w naszym mieszkaniu w Sorrento.

    ReplyDelete
  4. Bedzie dzialal :)Dub

    ReplyDelete