Na piatkowym koncercie Hacketta bylo dokladnie tak, jak sie spodziewalam: zagrali mix starych i nowych kawalkow, nie zabraklo oczywiscie hiciorow Genesisowych, bo i jakze moglo zabraknac...Brzmienie zespolu takie, ze spadaly buty. Pomyslalam ze smutkiem, ze tacy zdolni, doswiadczeni ludzie produkuja sie na niewielkich scenkach, dla niewielkiej publicznosci (1000 dusz najwyzej), a jakies slawne przez 5 min popluczyny 'graja' na stadionach. Nie, nie jest to oczywiscie przytyk do koncertu Dream Theater na Wembley, ktory rowniez odbyl sie w piatkowy wieczor. Wybralam Hacketta, bo tamtych juz widzialam (fakt, ze w warunkach uragajacych i swietnym w koncu muzykom i publicznosci), bylam umeczona zreszta straszliwie po calym tygodniu i wycieczka na Wembley chyba by mnie dobila do konca. Nie zaluje, z checia poszlabym na Stefana raz jeszcze. Stefany fajne chlopaki! Dodam, ze partie wokalne Gabriela spiewal z rozmachem perkusista, na drugiej gitarze wymiatala pani, blondynka,wierzcie, lub nie, moja sympatie zjednal sobie jednakowoz 'dmuchacz' obslugujacy saksofony, flet, harmonijke, brzeczadelka i licho wie, co jeszcze. Show trwal 2.5 godziny - znak, ze zespol lubi, to co gra i szanuje publike, nie zmywajac sie ze sceny po 1 godz 20 min, jak co poniektorzy purpurowej proweniencji...
Wdalam sie w dyspute z wyjatkowo zmierzlym Anglikiem odnosnie sciagania plikow z Internetu. Argumentowalam: jaka to kradziez, bezplatne dzielenie sie kopiami ??? Koniec koncow i tak wydaje wiecej pieniedzy na kulture szeroko pojeta, niz przecietny zjadacz chleba, ktory niczego nie sciaga, bo jego kontakt z muzyka ogranicza sie do X Factor. Gdyby mozna bylo wypozyczac plyty wirtualnie, tak jak filmy (mozna ? ja jestem troche do tylu z technologia), to co innego. Nie moge sobie jednak pozwolic na wydawanie calej pensji na nagrania, kino, gdyz zawsze jest ryzyko, ze czyjes dzielo okaze sie gniotem. W domu mam sterty kaset magnetofonowych, z czasow, kiedy kupowalam na pniu wszystko, co dostawalo wiecej, niz 4 gwiazdki w 'Tylko Rocku', Czesc z tego to pomylki, muza zwyczajnie mi nie podeszla. Jesli natomiast artysta mi podchodzi, sprawdzam, czy jest w trasie, po czym daje mu i calej tej machinie zarobic, kupujac bilet na koncert. Jak koncert okazuje sie dobry, zakupuje koncertowe DVD, bo te lubie zbierac. W przypadku sfilmowanych oper w gre wchodzi tylko oryginal, bo to co za frajda ogladac 'La Boheme' bez napisow, a tylko taka wersja krazy w necie ? Plyt CD juz nie kupuje od dawna. Probowalam wlasnie zainstalowac iTunes i nie moge ich odpalic, nie wiem, czemu. W nieodleglej przyszlosci i tak zamierzam zainwestowac w gramofon i zaczac zbierac winyle, wiec dalsze kolekcjonowanie plyt kompaktowych mija sie z celem.
Piszac to, slucham pierwszej plyty UK. W sklepach nie do dostania, na Amazon mozna sciagnac legalnie za £7.5 bodajze. Choice is yours.
No comments:
Post a Comment