For Your Pleasure

For Your Pleasure

Tuesday, September 06, 2011

Don't look back

O samych pierdolach pisze ostatnio, a przeciez nadal miewam rozmaite refleksje. Mialam sen ostatnio. Bylam w szkole, uwieziona w absurdalnej rzeczywistosci niczym w Dniu Swistaka. Na sama mysl o spedzeniu osmiu (!) godzin przykuta do szkolnej lawy, dostawalam w tym snie spazmow. Snil mi sie WF, po ktorym zapoceni i smierdzacy przebieralismy sie w zapoconych i smierdzacych szatniach i szlismy  na lekcje. Czy cos sie zmienilo od tamtej pory, czy dzieci i mlodziez nadal nie maja mozliwosci wziecia prysznica po zajeciach z wychowania fizycznego ? Koszmar. Dalej mi sie snilo, ze nauczycielka sprawdza mi linijka, czy zostawilam odpowiednio duzo przestrzeni miedzy tematem lekcji a pierwszym akapitem tego, co owa nawiedzona istota nam dyktowala. Dalej, kobita od plastyki, ktora podczas pierwszej lekcji nakazala wykupienie polowy ksiegarni - robila tak z kazdym kolejnym rocznikiem uczniowskim, doskonale wiedzac, ze nikt przeciez tych drogich albumow kupowal nie bedzie. Po co wiec odstawiala cyrk ? Zeby otumanic i przestraszyc, na zasadzie: nie masz na ksiazki, won z sali ? W ktoryms momencie huknelam piescia w stol i krzyknelam, ze ja po raz drugi przez liceum przechodzic absolutnie nie zamierzam. Sen mara, Bog wiara...

Pal licho LO. A podstawowka ? Za moich czasow nie wsadzano nauczycielom koszy na leb. Faceta od matmy, skadinad marnej atrapy chlopa (w sensie powierzchownosci), dzieci baly sie tak, ze co drugie mialo skurcze zoladka przed wejsciem do klasy. Wszak taki pan i wladca wlepieniem kolejnej paly mogl usadzic kogos na drugi, czy trzeci rok, albo chocby zrujnowac wizje czerwonego paska na swiadectwie. Wlasnie, co to byla za mania z tymi paskami ? Jakie ma dzis znaczenie, czy ktos mial piatke z zajac praktyczno - technicznych (przedmiot-upior, tych, co to wymyslili, powinno sie ukrzyzowac do gory nogami), czy z innego zasranstwa ? Albo czy mial zachowanie wzorowe, czy tylko wyrozniajace ? Moje pokolenie chodzilo przez pierwsze pare lat przymusowej edukacji koscielnej na lekcje religii przy zakrystii. Ach, niezapomninay obled Komunii, zakuwanie jakichs bezmyslnych frazesow zawartych w 100, czy moze 200 'pytaniach', ktore trzeba bylo bezwzglednie opanowac, aby nastepnie poddac sie przepytywaniu przez ksiedza dobrodzieja. Co to jest Duch Swiety ? Nosz k...Stres rycia tych bzdur przez zastraszonych osmiolatkow polaczony z wydatkami, bo choc wprawdzie quadow wtedy 'na komunie' nie dawali, to jednak trzeba bylo sie wykosztowac na pseudoslubna sukienke, tandetny plastikowy wianek, tudziez reszte bialych akcesoriow, zeby nie odstawac od reszty. Kto nie bral udzialu w szopce, popelnial niemal socjalne samobojstwo. Dlaczego, ach dlaczego nie urodzilam sie w rodzinie ateistow i nie oszczedzono mi nerwow i stresu ? Co mam z tego po latach, poza wspomnieniami, z ktorych teraz chce mi sie smiac, podobnie jak z czerwonych paskow i innych takich. Jakie znaczenie maja dzis te laurki, czy dawne placze nad tym, ze dali czworke, a powinni bylo dac piatke ? Naprawde, najlepiej w budzie mieli ci, ktorzy wszystko gremialnie olewali - wiedzieli, co robia :) A tu czlowiek sie nastresowal, naprzejmowal, naplakal nieraz...i zadnego pozytku z tego dzis nie ma, co najwyzej wyhodowana nerwice.

Nie znosze takich snow: o klasowkach, maturze, zapominaniu stroju, usprawiedliwianiu sie. Dopiero teraz docieraja do mnie chore absurdy tej instytucji: wspomniany brak higieny, zbrodnia, jaka bylo i pewnie nadal jest 7 czy 8 lekcji dziennie. Zeby to jeszce ciekawych. Szkola bedzie mi sie do konca zycia kojarzyc z beznadziejna nuda, tepym przepisywaniem z tablicy, zakuwaniem regulek i szukaniem pcimopodobnych ghost towns na mapie. Dla jasnosci: nie bylam oslem, ale tylko dlatego, ze swego czasu informacje same mi wchodzily do glowy. Niestety, rownie szybko z niej wychodzily.

Jest taka ciekawa ksiazka Jacka Santorskiego pt. 'Prymusom dziekujemy'. Traktuje o tym wlasnie, ze zadna ilosc piatek, zaliczonych klasowek i egzaminow, pochwal ze strony srodowiska oswiaty nie gwarantuje szeroko pojetego sukcesu zawodowego i odwrotnie - wsrod ludzi sukcesu roi sie od takich, co nie pokonczyli uniwersytetow. Nie chce tutaj nawolywac do ignorowania obowiazku ksztalcenia, bo leserow, co ignoruja i sie nie ucza, jest multum. Powiedzialabym tylko: nie licz, ze dyplom ci wszystko w zyciu zalatwi. Tylko tyle i az tyle.

Ech, ponioslo mnie. Przede mna pietrzy sie stos pudel, moj ziemski dobytek, 200+ ksiazek, butow ile par nawet sie boje liczyc. Wszystko to marnosc. Stara praca pozegnana, klucze zdane, papiery podpisane. Jestem gotowa na nowe. Nie patrze wstecz.


4 comments:

  1. Szerokiej drogi i powodzenia :))) Wypiję za Twoje zdrowie w takim razie!

    ReplyDelete
  2. Dita, ale gdzie Ty się przeprowadzasz, chociaż w przybliżeniu?
    Co do szkoły to ja myślę, że nie ma złotego środka. Zaś snów o szkole nienawidzę, a też do cepów nie nalezałam jednak trauma pozostała:)

    ReplyDelete
  3. W przyblizeniu to niedaleko Guildford.

    ReplyDelete