For Your Pleasure

For Your Pleasure

Sunday, March 06, 2011

It's all smoke

Przekonalam sie wczoraj, ze nienawidze okularow 3D. Jak sciagne swoje binokle i zaloze 3D, nie widze nic, jak zaloze jedne na drugie, cos tam widze, ale bola mnie od tego oczy cholernie. Jak dla mnie, "Carmen" moglaby rownie dobrze byc w 2D, a jeszcze lepiej, jakby byla na zywo. Pokaz w kinie jakos nie mial dla mnie tej magii, pomijam juz, jak mi scierplo siedzenie przez owe bite trzy godziny. Na przerwe sie nie ruszylam z sali, bo i do czego, do popcornu ? Reasumujac, choc jestem ogolnie zadowolona, ze wybralam sie  do Odeonu w sobotni wieczor, drugi raz placic £17 za taka impreze nie zamierzam, chyba ze bedzie to jakas wiekopomny przekaz satelitarny. That's about it.




Filmowo: zaliczona "Tamara Drewe". Niezla, szydercza satyra na wiejska Anglie i plejade osobliwych postaci: karykaturalna pani domu, puszczalskiego literata, smieszna zgraje pisarczykow, burakowatego londynskiego rockmana i debilne nastolatki. Ogladajac film co jakis czas musialam poderwac sie z sofy, zeby zamieszac w garze, w ktorym pykal mi spokojnie bigosik i tak sie zastanawialam, czy wygladam rownie zalosnie, jak Beth w fartuszku, ozdabiajaca torty ? Roznica jest jednak taka, ze ja wszystko, co sporzadze, wpieprzam zachlannie sama. Zaliczona rowniez "Rozyczka", w ktorej nie pasowalo mi zbyt melodramatyczne zakonczenie no i ta odpicowana bohaterka. Przeciez wtedy w sklepach nie bylo nic, to skad ona brala te skadinad ladne kiecki ? Przede mna do obejrzenia w kolejce stoi "Within The Whirlwind", czyli rzecz z Emily Watson o ruskich lagrach. W tym momencie na ekranie miga mi "Robin Hood". Are you English ? When it suits me. Swietna gadka!

Lubie planowac naprzod (czyz mozna planowac wstecz?!), nawet, jesli 9 na 10 moich planow bierze w leb. Lubie sobie wszystko w glowie ukladac, dlatego kiedy przychodzi do podejmowania decyzji, to choc sprawiaja one wrazenie spontanicznych, sa w istocie doglebnie przemyslane i podjete zawczasu. Wiem juz zatem, ze predzej, czy pozniej przejde The Pennine Way, pytanie, z kim i kiedy. Co do "kiedy", mysle sobie o czerwcu 2012. Czerwiec wydaje mi sie najsympatyczniejszym miesiacem w UK; jeszcze nie ma lipcowych powodzi, a wieczory i noce nie sa juz lodowate, jak to w maju. Zdaje sobie sprawe, ze calosc eskapady zajmuje 3 tygodnie co najmniej, ze to duza przerwa w pracy (chorobowe ? yyy...), ze tanio nie bedzie, bo wszak spac gdzies trzeba, jest rowniez a namiot nadal wydaje mi sie hardcorowa opcja. Na YT widzialam filmik dwoch chlopakow, ktorzy trase przewedrowali i dodatkowo uzbierali £5000 na cele charytatywne. Swoja droga nie rozumiem zupelnie tutejszej manii robienia cudacznych rzeczy na charity. Ogole sobie leb, albo wejde na Snowdon skaczac na jednej nodze i dobrzy ludzie maja z tego tytulu dawac mi datki na zbozny cel... Niemniej jednak taka wedrowka moze faktycznie byc pretekstem do zbierania kasy i w sumie by mi to nie przeszkadzalo. Ciekawi mnie, ile osob co roku robi The Pennine Way w calosci ? A ile robi Coast to Coast ?

Przeszukalam Amazon i jakos nie moge znalezc satysfakcjonujacej mnie pozycji nt. aromaterapii, olejkow eterycznych itd. Wiadomo, jest pare ksiazek, jest sporo ksiazek z lat 90-tych, kiedy to ta dziedzina najwyrazniej przezywala renesans. Mam ochote sie zaopatrzyc w arsenal rozmaitych olejkow i zaczac szalec z mieszaniem (zeby sie jeszcze masazysta napatoczyl...). Na stronie Pollena-Aroma widnieje oferta cenowa zblizona do tej z Holland&Barret czy Boots, zatem nie warto zawracac sobie glowy sprowadzaniem tego z kraju. Jak juz jestem przy niesmiertelnym Bootsie, niedawne zakupy okazaly sie strzalem w dziesiatke, do tego doszedl bardzo, bardzo dobry tonik Eucerin z 2% kwasem mlekowym, pieknie rozjasnia cere. Ponadto krem Vichy (micel dobry, wiec sie odwazylam takze na krem) z kwasami glikolowym i salicylowym, dzialanie jak powyzej, poprawia stan cery (nie tylko nastolatki maja pryszcze...) i wreszcie scrub Sanctuary, dzialanie, a jakze, rozjasniajace, od siebie dorzucam pokruszona aspiryne i jest super. Laski w pracy ganiaja na solaria, a jak sie wybielam, jak ten Jackson. Na koniec haula psikadla i mazidla antysloneczne Nivea, jedno do korpusu, drugie do facjaty - wciaz jest ta oferta BOGOF, warto skorzystac, bo nie wiedziec czemu, caly ten suncare drogi jak pieron. Na razie nie kupuje nic wiecej (do nastepnej wyplaty, hehe).

Ok, koniec paplaniny, poszlam dzis na 3 godzinny energetyczny spacer, zeby zaczac przygotowywac zezwlok do znacznie dluzszych wypraw i padam na pyszczek. Dobrej nocy.



1 comment: