For Your Pleasure

For Your Pleasure

Sunday, February 14, 2016

Zadbana Walentynka :)

Z okazji Walentynek postanowilam napisac sprawozdanie kosmetyczno-urodowe, bo dawno takiego nie bylo. Wprawdzie dzis juz nieco za pozno na piekszenie sie i jaki jest kon, kazdy widzi, ale przeciez moze sie przydac na przyszlosc :)

Na poczatek podziele sie swoim malym sekretem. W Krakowie na ulicy Dlugiej jest sobie drogeria - nazywa sie Jasmin, o ile mnie pamiec nie myli - do ktorej zawsze, obowiazkowo zachodze, kiedy bywam w Polsce i z przyjemnoscia myszkuje i robie zakupy. Maja niesamowity wybor kosmetykow naszych dobrych, polskich firm, marki, o ktore ciezko w Rossmanie, Naturze czy Hebe. Ostatnio mu memu zaskoczeniu odkrylam, ze maja rowniez cale sciany rosyjskich marek i nie omieszkalam sobie sprawic paru nowosci. Wyjatkowo w swieta mialam ze soba duza walize wiec moglam sobie pozwolic na nieco wiecej, nie martwiac sie ograniczeniami bagazowymi.

Zaczne od rosyjskich skarbow, oto one:



Idac od lewej: maska dla lica (kto sie uczyl w szkole rosyjskiego?!), lekki krem do powiek (jak sie domyslam, rowniez pod oczy) i maska odmladzajaca do twarzy Bania Agafii z kaolinem, mlekiem losia (!) i woskiem pszczelim. Bylam nastawiona pozytywnie bo mialam juz jakis krem do twarzy tej firmy i dobrze sie sprawdzil, ale te kosmetyki sa bardzo przecietne. Sa tez bardzo tanie, wiec mozna kupic na zasadzie a nuz sie sprawdzi, ale bez oczekiwania cudow. Gwoli sprawiedliwosci, maseczka z losiego mleka jest nawet przyjemna, lekko rozjasnia i sciaga cere. Nic mnie rowniez nie uczulilo, a moglo byc roznie, biorac pod uwage egzotyczne skladniki, jakie oni tam wsadzaja.

Z polskich marek, mamy:

 Bielenda Super Power Sleeping Mezo Mask

Z kwasem migdalowym, laktobionowym i wit B3. Nakladam gruba, lepiaca sie warstwe na noc i ide spac. Odrobine szczypie, acz nie wypala twarzy i rano faktycznie budzimy sie z cokolwiek gladszym i rozjasnionym obliczem, tak bowiem dzialaja kwasy, zluszczajac niemechanicznie martwy naskorek i odslaniajac mlodszy. Dla tych, ktorym slowo kwas kojarzy sie tylko z poparzonymi kobietami w Indiach, slowa otuchy: produkt Bielendy jest do uzytku domowego, co za tym idzie, slaby i nie skonczycie jak Joker ;)

Od dawna chcialam wyprobowac cos z witamina C do zewnetrznego stosowania. Witamina C jest bardzo wrazliwa i niestabilna, wiec trzeba sie zaopatrzyc w jej stabilna forme i cos takiego stworzyla marka AVA.

Ava Aktywator Mlodosci Witamina C z Acerola


Jest to rzadkie serum, ktore nakladam pod wszystko to, co nakladam pozniej ;) Uzywam od powrotu z Polski, czyli od kilku tygodni i moge potwierdzic, ze delikatnie rozjasnia skore i to tyle. Czy za 20 zl mozna oczekiwac czegos wiecej ? Nie sadze.

Za 30-40 zl mozna juz oczekiwac fajerwerkow. Ten oto skromny produkt okazal sie absolutnym hitem, przebil nawet olej arganowy, ktory dobil denka dzis rano, po 2.5 roku stosowania:

http://www.e-fiore.pl/olejek-z-pestek-truskawek.html

To, jak ten olejek dziala na moje juz niemal 37-letnia, ale wciaz pryszczata tu i owdzie cere - rewelacja. Ladnie pachnie, lekko kwaskowo, wchlania sie dobrze i co najwazniejsze, zapobiega wysuszeniu skory. Skora tlusta tez sie moze przesuszyc i wtedy mamy podwojna tragedie, bo sie luszczymy, wywalaja nam pryszcze a zarazem widac pieknie wszystkie zmarszczki. U Dity w pracy z zasady nie otwiera sie okien, wiara woli bowiem kisic sie we wlasnym smrodzie i podkrecac wiejace suchym, goracym powietrzem sufitowe wiatraki na maxa, najlepiej do temperatur tropikalnych. Niech sie wirusy i bakterie rozmnazaja i roznosza na zdrowie! Aby tam przezyc i zeby mi twarz pod koniec dnia nie odpadla, z rana smaruje sie wspomnianym serum Avy, na to nie zaluje olejku truskawkowego i na koniec laduje bardzo gesty krem Avene i tak uzbrojona moge ruszac do pracy. Zamierzam wyprobowac inne produkty E-Fiore, bo maja tych olejkow od groma, wlacznie z wsciekle jaskrawopomaranczowym karotkowym. Byle do lipca :)

Zaopatrzylam sie rowniez w  Sylveco Balsam Myjacy z Betulina. Mialam nadzieje, ze godnie zastapi mi szampon Liz Earle. Jak to szampon 'naturalny', lekko przesusza wlosy, ktore jednak sa nadal lsniace i dobrze sie rozczesuja. Uzywam co drugie, trzecie mycie, inaczej mialabym siano. Mysle, ze bede powracac.

Inna nowosc, z ktora walcze, bo ma okropne opakowanie, to Puder Ryzowy Ecocera.

Z pudrami musze uwazac, o ile jeszcze kilka lat temu radosnie oklepywalam sie Almost Powder Clinique, to teraz uzywam ich bardzo, bardzo oszczednie i nic mnie bardziej nie smuci, niz widok kobiety, ktorej twarz przypomina szara, matowa maske, od nadmiaru podkladu i pudru wlasnie. OK, jeszcze bardziej smuci mnie, kiedy kobieta ma rzadkie bezksztaltne krzaki zamiast brwi i jeszcze twierdzi, ze jej tak ladnie...Albo wyplowiale, siwiejace wlosy...Ad rem. Puder, jak rzeklam, czeka na konkretne testowanie, jak juz sie uporam z wieczkiem, z ktorego nic sie nie wysypuje. Oczekuje, ze bedzie dobrze wspolpracowac z moim kolejnym zakupem, ktorym jest Vichy Dermablend Podklad w Kompakcie.

Wstyd sie przyznac, ale moj Estee Lauder Double Wear liczyl sobie tyle lat, ze w koncu musialam z ciezkim sercem cisnac go do kosza, choc nadal sprawowal sie bez zarzutu. Choc w Polsce kupilam lekki krem BB Golden Rose, ktory naprawde moze isc w szranki z podkladami kilkanascie razy drozszymi, to jednak czulam, ze trzeba mi jakiejs ciezszej artylerii na te wszystki pieprzyki i przebarwienia.  Chodzac wczoraj po Bootsie przyjrzalam sie szafie Vichy...no tak, podklady dla ofiar ekstremalnego tradziku i dla Zombie Boy'a, jakby zachcial wygladac normalnie :D




Tymczasem ten kompakt okazal sie naprawde fajny, choc faktycznie ma krycie, ze hej. Aplikuje, ze tak sie wyraze, mokrym jajem (Wet your sponge, woman! jak raz powiedzial Wayne Goss na You Tube) - gabeczka lateksowa sie nada, podobniez Beauty Blender, czy jego odpowiedniki - u mnie sie sprawdza to Byle nie walic grubej warstwy paluchami gdzie popadnie. Dobry zakup, choc kompletnie w ciemno.

Zastanawiam sie, czy o czyms jeszcze powinnam wspomniec...Aha, Bielenda CC Body Perfector, ktory czeka na pare cieplych dni w lecie, kiedy mozna bedzie wystawic trupio blade nogi, a zanim je wystawimy, to je posmarujemy czyms takim wlasnie, zeby nie oslepialy niewinych przechodniow. Argan Oil z Neals Yard, ktory niestety juz mi sie skonczyl, okazal sie takze fenomenalny w stosowaniu na cialo - ostatnio jakos nie mam zadnych balsamow i z braku tychze namascilam sie kilka razy po kapieli arganem.Matko jedyna, w zyciu nie mialam gladszej skory, nawet koloryt sie poprawil. Droga impreza, tak uzywac na okraglo bo to kosztowalo blisko £17.50 za mala buteleczke, ale przy takich rezultatach zastanawiam sie czy nie kupic kolejnej do uzytku 'calosciowego'. Poniewaz jestem tego warta...

Jesli dotrwaliscie do konca tego posta to gratuluje i polecam odwiedzic krakowski Jasmin, bo to bedzie uczta dla kazdej kosmetykomaniaczki :) Sama ide sie czyms posmarowac i posegregowac nowe nabytki i skarby, bo od tego sa niedziele.Walentynki rowniez :)


No comments:

Post a Comment