For Your Pleasure

For Your Pleasure

Sunday, November 06, 2016

***

Pojechalam na tydzien do Polski odwiedzic groby bliskich. Udalo mi sie zobaczyc interesujaca wystawe http://vangogh-alive.com/ w zabytkowym budynku dworca kolejowego, wystawe malarstwa Beksinskiego w Nowohuckim Centrum Kultury, zaliczylam tez sympatyczny koncert w centrum kultury japonskiej Manggha. Udalo mi sie takze zlapac zapalenie krtani, co nie bylo trudne zwazywszy na fakt, ze na cmentarzach przewalaly sie tlumy rozsiewajacych zarazki ludzi ;)

Obserwacja ze Stansted: lecialam Ryanem do Krakowa, samolot tym razem pelen rodakow. Jestesmy brzydcy. Strasznie brzydcy, jacys tacy niefajni w tych brudnych adidasach, rozwleczonych gaciorach, pseudoskorzanych kurtkach, torbach pamietajacych czasy jezdzenia do demoludow 'na handel'. Jakas trefna ekipa musiala leciec, albo w tamtych rejonach mieszka taki sort ? W kazdym razie wygladalo to towarzystwo jakby stali w kolejce po zupe dla bezdomnych, a nie na samolot.

W Polsce coraz wiecej przetworzonej zywnosci w sklepach, produkty smiesznie tanie w UK jak pomidory w puszce czy soczewica sa drogie, a te umiarkowanie drogie tutaj, jak zolty ser, tez sa drogie...W Carrefour wrzucilam do koszyka wodke Torunska, malego Jamesona, dwie pasty do zebow Lacalut, kilkanascie torebek przypraw, pare herbat ziolowych, Inke...i zaplacilam 180 zl co nieomal rzucilo mnie na glebe. Przy obecnym kursie funta £1 = 4.80 wiele artykulow kosztuje tyle co odpowiedniki w UK, albo wiecej. Za otwieracz do wina w sklepie osiedlowym dalam 26 zl. Za 1.5 kg proszku prawie 20 zl. Super dobra zmiana.

O ile w sloncu lata wszystko jest ladniejsze, to juz na jesieni, jak opadna liscie z drzew, wylazi bolesna prawda, ze choc Rynek i ulice wokol niego sa wylizane dla turystow, wystarczy odejsc troche dalej zeby wystraszyc sie obdrapanych kamienic. O Nowej Hucie nie wspomne, czesc osiedli sie poprawila wizualnie ale dalej pelno obskurnych pawilonow, jakichs barakow dziwnych, wszedzie sklepy z tania odzieza, wisza w witrynach te smetne szmaciory, a obok parabanki oferujace chwilowki i rozliczne apteki. Na Placu Centralnym brak juz ksiegarni, ktora byla tam od zawsze, w jej miejsce jest oczywiscie apteka. Gdzie niegdys krolowal Klub Miedzynarodowej Prasy i Ksiazki czyli EMPIK, zanim stal sie sklepem z maskotkami i kubkami, gdzie za komuny chadzalo sie na kawe poczytac zagramaniczne gazety, teraz znajduje sie spozywczak. Na miejscu Mody Polskiej - Rossmann. I tak widac swiatelko w tunelu, bo znana siec piekarn poszerzyla swa oferte o kawiarenki, nawet widzialam paru smialkow jak cos pili w srodku wiec powolutku cafe culture sie u nas odradza. Zmienia sie tez struktura populacji, sprowadzaja sie przybysze z zewnatrz zwabieni cenami mieszkan i dobra infrastruktura zatem jest szansa ze wreszcie bedzie to normalna dzielnica z normalnymi ludzmi i bedzie dla kogo otwierac te kawiarnie i robic wystawy. Zeby jeszcze wrocily kina Swit i Swiatowid.. Hucianie maja na szczescie malenkie studyjne kino Sfinks i dwa teatry, zatem KURTURA sie tam jakos tli i oby tak dalej.

Chcialam zajrzec do ukrainskiej restauracyjki w przejsciu podziemnym, ale akurat nie bylam glodna wiec moze nastepnym razem. Menu bylo zachecajace i domowe: herbata z mlekiem, zupa solanka :) Wybralam sie specjalnie do Biedronki po wino portugalskie rekomendawane na Winicjatywie. Okazalo sie ok, za 15.99 w sam raz. Na lotnisku z przerazeniem odkrylam, ze za flaszke Soplicy chca 33 zl, gdzie normalna cena w sklepie to o dyche mniej. Nic dziwnego, ze nikt nie kupowal.

Wrocilam do UK, a tu kryzys konstytucyjny: premierzyca nie moze bez zgody parlementu oglosic Brexitu, rzad sklada apelacje (!) do trybunalu, jakby to sie dzialo w Polsce PiS by rozpieprzyl trybunal i po sprawie. Teraz sie bedzie to cholerstwo wloklo jeszcze nie wiadomo jak dlugo, z fatalnymi konsekwencjami dla kursow walut i obrotow w handlu i dla nas obywateli UE mieszkajacych tutaj. W metrze sie lepiej nie odzywac po polsku bo mozna - jak w naszym tramwaju - oberwac po mordzie. Na szczescie jestem od dziecka malomowna.

In the meantime, wypoczywam po podrozy i walcze z chorobskiem.

4 comments:

  1. Jesusss... masz podobne odczucia na temat Polski do moich odczuc! W "moich" stronach tez wszystko wyginelo na rzecz lumpelsow, aptek i bankow. I juz sama nie wiem co mnie bardziej dobija, to co w Polsce sie dzieje, czy sytuacja w Brexitolandzie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trzeba nabrac do tego wszystkiego dystansu bo bysmy zwariowali.

      Delete
  2. pochodze ze swietokrzyskiego..tam to tylko ciucholandy, sklepy po 5 zloty, tam to dopiero mozna zobaczyc polski "dobrobyt"

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przykro mi to slyszec, mam wiele milych wspomnien z Kielc.

      Delete