Odwiedzilam bloga 'Z babskiej perspektywy' - na pewno czytacze kojarza. W jednym z niedawnych postow autorka pisze o snach. Zastanawialam, sie, czy dodac komentarz, ale jakiz pozytek z rad w stylu ' kazdemu sie czasem cos niefajnego przysni' ?
Zauwazylam, ze picie alkoholu poznym wieczorem albo zjedzenie czegos bogatego w cukier owocuje mocno psychodelicznymi snami. Bez wzgledu na okolicznosci jednak, srednio 2 razy w tygodniu sni mi sie ze:
1) Dobiega konca moj urlop w Polsce i nie moge wrocic: gubie paszport, mialam zabukowany lot w jedna strone i zapomnialam (?!) wykupic lot powrotny, budze sie zbyt pozno i nie docieram na lotnisko na czas, jestem w srodku pakowania, gdy powinnam juz wychodzic z domu, gubie karty pokladowe itd. itp. Towarzyszy temu wszystkiemu panika, ze jesli nie dotre na poniedzialek do pracy, nie bede miala po co wracac i zostane w raju Tuska na zawsze.
2) Space invasion, czyli horror Sci - Fi. Zazwyczaj cala noc uciekam przed alienami i udaje mi sie to, ale ledwo - ledwo. Tlumacze sobie, ze po prostu ogladam za duzo filmow i podswiadomosc to pozniej obrabia i modyfikuje.
To jest repertuar staly. Ostatnio doszedl sen z bogu ducha winnym wspollokatorem w roli glownej, ktory zreszta w ogole mi sie nie podoba. Cale szczescie nie jestem z tych, ktorzy musza sie z podobnych mar spowiadac :)
Oprocz tego dosc czesto budze sie w srodku nocy nie wiedzac, gdzie jestem oraz gdzie sa moje rzeczy, typu torebka, plecak, portfel. W szczegolnosci portfel.
Nie uprawiam (jeszcze) sleepwalkingu, nie wrzeszcze przez sen, donoszono mi, ze ogolnie rzecz biorac spie spokojnie.
Powinnam sie zglosic do psychuszki dla polskich orlow gdzies w Londynie ? Na pewno taka istnieje :)
Tymczasem, borem, lasem...We wtorek czeka nas cotygodniowe zebranko w robocie. Bedzie tym razem inaczej, niz zawsze: glowna kierownica ma gadac o sprzedazy i takich tam. Ja nie wczorajsza, czuje pismo nosem a ze normalnie sprzedaz ma osobne zebrania, zatem domyslam sie, ze czeka nas rozdzierajacy apel o ciezsza prace. Bo nie wyrabiamy targetow, ledwo dobijamy do polowy oczekiwanej cotygodniowo sumy i tak jest wlasciwie caly czas. Ba, dopiero od paru tygodni czuje, ze naprawde caly dzien jestem zajeta, gdyz przez ostatnie pol roku odsiadywalam swoje 8 godzin dziennie, udajac, ze cos robie, bo nie bylo zywcem co robic. Niestety.
Lubie swoje miejsce pracy, jest wesolo, przy tym kameralnie. Polowa pracownikow jest ze soba spokrewniona i niemal wszyscy sa z bliskiej okolicy. Pracuja u nas glownie osoby bez wyksztalcenia i kwalifikacji, ktore raczej nigdzie indziej by sie nie zalapaly - koles oderwany od tasmy robi za informatyka, byly kucharz za sprzedawce, najmadrzejsza osoba w pokoju blyszczy, bo ma A - levels (i faktycznie jest madra, ale to stary rocznik, cos, jak nasza stara matura), yours truly jest tu, bo jest tania i efektywna, jak to Polka i sie cieszy, ze nie musi juz 'robic' fizycznie. Jedyni specjalisci, to chemicy i quality control, ale ich nikt nie slucha. Firma ma potencjal, jednak potrzebuje swoistego trzesienia ziemi oraz poteznego doinwestowania, aby dorowanc poziomem do konkurencji, bo obecnie bardziej przypominamy kazamaty profesora Snape z Harry Pottera, niz state of the art facilities, hehe. Poniewaz nie generujemy wysokiego dochodu to i place sa niskie - acz, jak wspomnialam, nasi ludzie nie mieliby wielkich szans zarabiac wiecej gdzie indziej, wiec siedza na dupie i nie narzekaja. Panie maja zreszta niezle zarabiajacych mezow.
Zobacze, co przyniesie wtorek. Jesli faktycznie jest tak nieciekawie, jak przeczuwam (kierownica przemawia do nas tylko wtedy, gdy dzieje sie cos zlego, ida zwolnienia, itd.), robie CV revamp i ruszam szukac pracy w promieniu 50 mil od Londynu. Jednoczesnie chce tej zmiany i jej nie chce.
Moja droga, czasem nam potrzebny kopniak w d.pe (np redukcja etatu) zeby sie odbic i isc w gore. Tak tak. Jak jedne drzwi sie zamykaja to inne sie otwieraja a kazdy koniec to poczatek innego,czesto lepszego. Jestes madra dziewczyna, dasz sobie rade cokolwiek by sie dzialo.
ReplyDeleteCo do snow - ja bardzo czesto snie ze podrozuje, to sa bardzo piekne sny, z bajkowymi krajobrazami, morzem,gorami, az zal sie budzic. Czasem sni mi sie jakis film akcji ktorego jestem bohaterem - np szpiegiem podczas wojny.
Bardzo wyraznie pamietam jeden sen ktory mi sie przysnil w okresie kiedy strasznie chcialam sprzedac mieszkanie a jakos chetnych nie bylo. Snilo mi sie ze patrzylam przez okno na ksiezyc z ktorego nagle cos sie odlaczylo i zaczelo spadac w dol,prosto na moje okno. Ze strachu zamknelam okno a to cos kiedy sie przyblizylo okazalo sie aniolem, naprawde przepieknym. Kiedy sie przebudzilam wciaz mialam ten obraz w glowie wiec sprawdzilam w senniku, aniol oznacza dobre rozstrzygniecie problemu,dobra nowine. No i tego samego dnia zadzwonil maz ze kupiec jest na mieszkanie :) Uff ale sie rozpisalam. Dub
Zazdroszcze takich snow, u mnie ciagle te koszmary o niemoznosci powrotu do UK. Zapewne sni mi sie to, czego sie podswiadomie boje.
ReplyDeleteCo do pracy: rozwazam na serio zakrecenie sie kolo konkurencji, bo to i widoki na awans wieksze i na przeszkolenie, plus lepsze pieniadze. Problem w tym, ze 80% posad w ogole nie jest oglaszanych - ale od czego ma sie tzw. 'wtyki' w 'industry' :-)
Sen z pod numer 1 to byl tzw sen emmigranta w czasach kiedy nie mozna sie bylo latwo poruszac, a zawayczj to snilo sie ze leci sie samolotem do Polski i nie mozna wrocic. To wiekszosc emigrantow takowe miala. Chyba to syndrom uwiezienia jakis jest.
ReplyDeleteSyndrom uwiezienia ? Ciekawa interpretacja, choc przeciez teraz z poruszaniem sie nie ma problemow. Ja sie raczej boje ze ktoregos dnia bedzie jak w 'Children of Men', beda nas emigrantow wrzucac do klatek i wywalac z UK. To mi sie jednak nie sni!
ReplyDelete