Rozrabiam na szeroko reklamowanej stronie randkowo-internetowej. Nie, zeby mnie nagle wzielo na romanse, po prostu nie znam tu zywego ducha i fajnie byloby sie rozejrzec, a nuz w trawie cos fajnego piszczy. Zarejestrowalam sie zatem, oplacilam haracz, wymeczylam skromny profil, zaladowalam na wariata strzelona fotke...i jazda!
W zasadzie to jeszcze zanim stworzylam ow profil i dodalam plik zdjeciowy, poczely splywac wiadomosci. Po grzyba sie rzucac na osobe, ktora dopiero co sie zarejestrowala i w zasadzie niewiele o sobie mowi ? Potem juz kontakty zaczely wyskakiwac jeden po drugim. Nie bylo rady, zaczelam sprawdzac profile okolicznych dzentelmenow, w promieniu do 20-30 mil (na znajomosc, dalej dojezdzac nie zamierzam), oraz w skali kraju (w celach eksperymentalnych i z czystej ciekawosci).
W okolicy nie brakuje baz wojskowych, takoz i na stronie w brod osobnikow bardzo umiesnionych, wytatuowanych, na ogol lysych, w education wpisujacych secondary/high (gimnazjum ?), w income - low albo unspecified. W tejze, bardzo licznej grupie, ze 2/3 to rozwodnicy chlubiacy sie posiadaniem co najmniej jednego dziecka, ktore, a jakze, jest dla nich tym, co najwazniejsze w zyciu. Tuz za dzieckiem na liscie fun things plasuje sie gym. Sami atleci. Ba, na snowboardach pomykaja, nartach, pod namioty jezdza i ogolnie owielbiaja outdoors i keeping fit. Jak ich stac na te sniegi zagraniczne i inne bajery z niewysokich zarobkow, pozostaje tajemnica. Fakt, tu Anglia, wiec nawet biednego stac. Po przejrzeniu kilkudziesieciu, jesli nie kilkuset profili, mialam wrazenie, ze czytam jeden i ten sam w kolko. Dostalam sporo wiadomosci od takich panow i zazwyczaj zaczynaly sie ode od How's you ? Powstrzymywalam sie, aby nie odpisac: I is good...
Drugi typ, jaki mi sie rzucil w oczy, to sciemniacze. Zmienianie miejsca zamieszkania 3 razy w tygodniu. Deklarowanie zerowej liczby dzieci, aby w kolejnym zdaniu zapewniac anonimowe uzytkowniczki o dozgonnej milosci do synka. Nie dosc ze sciemnia, to jeszcze robi to, jak idiota.
Najbardziej jednak zalazl mi za skore typ Desperata. Desperat walnal mi saznista wiadomosc, z ktorej wynikalo, ze jakis czas temu byl na tej stronie, ale nikt go nie chcial. Juz po takim wstepie powinnam goscia zablokowac, albo co najmniej olac. Kto przy zdrowych zmyslach obnosi sie z nieudawcznictwem i porazkami ? Desperat niezmordowanie produkuje tasiemce, nie mam ich sily czytac wieczorem po pracy, ale sie przymuszam, w koncu za to place. Uderza mi napompowany i przegadany ton i wlasciwie sie nie dziwie, ze w przeciwienstwie do prostych osilkow, desperado nie moze sie pochwalic ani byla zona, ani synkem-oczkiem w glowie. Po paru dniach facet idzie na calosc: podaje mi nr komorki, domowy, adres email (na hotmail i niezbyt powaznie wygladajacy, wiec pewnie adres 'randkowy') i zarzeka sie, ze chce ze mna zarandkowac w realu, zanim uczyni to kto inny, bo chetnych pewnie setki. Chce do mnie emailowac, bo wtedy latwiej mu bedzie klikac z pracy. Tak sie sklada, ze podczas lunchu zerkam na moj profil i widze, jakem krotkowidz, ze gosc jest online codziennie miedzy 13 a 14. Desperat sciemniajacy znaczy sie...Na stronie tzw safety tips podaja wyraznie, zeby absolutnie nie wymieniac sie osobistymi detalami, adresami, telefonami itd. Nic to, tonacy brzytwy sie chwyta. Ja tez chwytam za brzytwe i uprzejmie, acz stanowczo komunikuje, ze przez najblizsze pare tygoni zamierzam sie wylacznie 'rozgladac', wymieniac wiadomosci, sprawdzac 'rynek', nie zas rzucac sie na pierwsza lepsza osobe, ktora sie do mnie odezwie (no dobra, tego juz nie napisalam). Poki co jest spokoj.
Jakies 5 % zawartosci strony to mezczyzni wyksztalceni, interesujacy i nie odstraszajacy zdjeciem rodem z amatorskiego horroru. Zatem szukam dalej.
Podkusilo mnie tez, aby podejrzec konkurencje, znaczy sie niewiasty w przedziale 25 - 35 lat, w okolicy mojego kodu pocztowego. Juz dawno sie tak nie wystraszylam.
No to powodzenia... nawt nie bede pisac jakie mam zdanie o tym kogo mozna "poznac" na takich stronach, nawet tych szeroko reklamowanych. Zapomnialas o jednej grupie: mezow ktorzy szukaja skoku w boku. Dla tych co sie chca spotkac naprawde w celu spotkania innych ludzi o podobnych zainteresowaniach jest www.meetup.com
ReplyDeleteDublinia
Skoku w bok ;)Sorry
ReplyDeleteWiesz co, tak sobie pomyslalam, ze zawartosc tych stron po prostu odzwierciedla zawartosc w realu, czyli 80% do odstrzalu. C'est la vie!
ReplyDeletekurza du..pa Ty to zawsze wywiniesz coś fajnego!
ReplyDeleteNie załamuj się przyj do przodu, szukaj w granicach 1000000 na koncie ,a resztą się nie martw- sama przyjdzie. No i nie znikaj na tak długo , bo tu czytelniki czekajo:)
A co z pubami, basenem, jogą, jest cokolwiek w okolicy? Chociaż osobiście, jak chodzę na basen od jakichś 4 lat, nigdy żadnego faceta nie wyrwałam.... Ba, nie zagadałam nawet... A fajni niektórzy ;) I napisz czemu się wystraszyłaś lasek?? Pzdr i miłego weekendu :)
ReplyDeleteCzesc dziewczyny, odpowiadam hurtowo. Do przodu pre, cos juz sie wykluwa :) Do pubow sama nie chadzam, bo znajac moje szczescie zaraz przyczepilyby sie tzw. niepozadane elementy. Przeganianie takich w necie jest meczace, co dopiero w zyciu na zywo. Na silownie sie zapisuje od miesiaca i jakos mi to marnie idzie, ale wkrotce sie zmusze. A co do lasek - gdybym miala byc w tym kraju facetem, to tylko homo. Buziaczki xxx
ReplyDeleteA ty wiesz, ze ja i moj maz to z takiego wlasnie portalu randkowego? Ja odwrotnie, nie bawilam sie w pisanie wiadomosci przez internet, bo profil zalozylam po to, zeby ludzi poznac irl.
ReplyDeleteWiec od razu bylo pytanie "chcesz sie spotkac?" i podanie przykladowej daty, godziny i miejsca ;-)
Z wiadomosci tez mozna sporo wywnioskowac, osobiscie preferuje zwiezle i konkretne, a dobijaja mnie eseje o wszystkim i niczym...Od pisaniny jestem ja :)
ReplyDelete