Tym niemniej, to, co sie dzieje odpycha mnie troche w udziale w imprezach na zywo, a muzyke przeciez kocham i nie moge bez niej zyc. To, ze bilety na Phila Collinsa poszly w 15 sekund, moge jakos przebolec. Z pewna doza sceptycyzmu patrze za to na powroty takich grup jak Guns'n'Roses, ktora za obscenicznie wysokie honoraria zgodzila sie zreaktywowac w oryginalnym skladzie i jezdzi od stadionu do stadionu, inkasujac, w przypadku najtanszych miejsc na London Stadium, od stowy w gore za przyjemnosc patrzenia na grubego Axla na telebimie. Dla mnie to troche musztarda po obiedzie, a do tego 20 lat za pozno, bo powinnam ich byla zobaczyc w 1992, jak byli u szczytu slawy, choc juz na krawedzi rozpadu. To samo tyczy sie Aerosmith, ktorych bardzo lubie, ale nawet to, ze wystapia w krakowskiej Tauron Arenie nie sklonilo mnie, zeby bukowac lot i bilety, po bagatela 500 zl. Za calym szacunkiem, ale nie.
Kolezanka chciala zabrac dzieci na musical Alladin - blety £80 i £100. Innym razem zabrala corke na jakis koncert mlodziezowych gwiazdek pop co kosztowalo je £100 na glowe, tyle sobie policzylo LiveNation, choc oryginalna cena na bilecie to bylo 'tylko' £40 - i tak o wiele za duzo za popisy tych szympansow z playbacku, ale dzieci jak wiadomo maja koszmarny gust ;) Sama wywalilam o ile pamietam 350 zl za krakowski koncert Black Sabbath, oraz podobna kwote za fenomenalny wystep King Crimson w Brighton, Sting + Paul Simon to bylo jakies £50, ale byly to pieniadze dobrze wydane i bede pamietac te wydarzenia przez reszte zycia. Z manchesterskiego koncertu Depeche Mode zapamietalam za to mopa, bo kiedy zespol zaczal grac swoj najwiekszy hit, czyli Enjoy The Silence, jakis malpiszon rozlal piwo tuz przed moim nosem i przez reszte utworu zamiast podziwiac wijacego sie wokol mikrofonu Gahana, patrzylam na pracownika w odblaskowym wdzianku wycierajacego podloge. To jest kolejny, olbrzymi mankament koncertow pop rockowych, muzyki rozrywkowej, jak zwal tak zwal. Gawiedz, ktora tam przylazi i zamiast sie cieszyc muzyka, za ktora zaplacili kupe forsy, spedza 2 godziny kursujac miedze barem i kiblem, przeszkadzajac i rozpraszajac wszystkich wokol. Czy naprawde nie mozna sie napic przed, albo po ? Nie wszedzie tak jest, generalnie im wyzszy poziom imprezy, tym wyzszy poziom uczestnikow i bywaja koncerty, gdzie naprawde ludzie wiedza, po co przyszli i nie jest to drogie piwo w plastikowych kubkach. Mimo to i mimo calej otoczki i atmosfery grania na zywo, coraz czesciej lapie sie na tym, ze lepiej bym sie bawila w fotelu ogladajac to samo na DVD. Po prostu zazwyczaj nie potrzebuje innych ludzi, aby sie tym cieszyc, a nierzadko wrecz mi oni w tym przeszkadzaja.
Moral z tego taki, ze teraz bede chodzic na koncerty za maksymalnie £20 - £40, w mniejszych salach, nie na masowki i raczej juz nie na bardzo popularnych wykonawcow, na ktorych nie sposob kupic biletu w normalnej cenie i bez rocznego wyprzedzenia. Ostatnio tak poszlam na norweskiego saksofoniste Jana Garbarka w Royal Festival Hall nieopodal Waterloo Station. Akustyka swietna, poziom znakomity, atmosfera i publicznosc bardzo dobre, bilet tani - czego chciec wiecej ? A jelenie niech przeplacaja dalej...
Jak podkreslilam, kocham muzyke (dobra!) ale mam tez inne zainteresowania i cele w zyciu i sa one dla mnie wazniejsze od nabijania kabzy wedrujacym cyrkom na kolkach.
Zgadzam sie, powino cos byc przedsiewziete zeby uniemozliwic spryciarzom wykupowanie biletow i odsprzedaz po duzo wyzszej cenie. Co do koncertow to jak wiesz ja unikam tlumow i gdybym poszla na koncert to wtedy gdybym byla na nim sama ;)Ewentualnie na jakis bardzo kameralny. U nas tez Guns Roses gra 27 Maja, blety rozeszly sie w trymiga, ale szybciej na Coldplay bo jakos w 30 minut.Dub
ReplyDeleteWybierzmy sie na koncert muzyki irlandzkiej, tylko autentycznej, a nie jakiejs Cepeliady :)
DeleteBede nudna...wkurzaja mnie te laziki z piwem w reku dlatego chodze na takie imprezy jak musze....Tutaj w Dublinie..to w teatrze jedza popcorn i popijaja piwo w plastikowych kubeczkach...Boze widzisz i nie grzmisz!!!!
ReplyDeleteMnie tez wkurzaja, dlatego chodze na imprezy w miare wolne od swoloczy.
DeleteNo i właśnie nazwałaś mnie jeleniem..... :-( (Sarenka to rozumiem - patrz nogi hehehe, stary żart). Zaczęła czytać twojego posta i przypomniałaś mi, że miałam się pochwalić biletami na GNR, i doczytałam dopiero po aktualizacji...
ReplyDeleteAle masz rację, chore to - ja siedziałam przed kompem i refreshowałam co minuta od 8:50, i równolegle kolega też czyhał (umówiliśmy się, że każde spróbuje dostać 4 bilety żeby razem iść). Mnie się zawiesiło ale on dostał, ja odpuściłam jak wiedziałam, że mamy. Wiem że Axel przytyty, ale GNR to moja młodość więc muszę iść :-) Nawet za 100e....
Fajnie, ze sie udalo! Nie jestescie jeleniami, bo jak mniemam nie przeplaciliscie? Gwiazda rocka musi byc szczupla, po prostu musi - patrz Mick Jagger & Co.
Delete