Cead Mile Failte , czyli witam po stokroc! Jak widac na zalaczonym obrazku, zawitalam w tym roku do Irlandii. Ostatni raz bylam tam w sierpniu 2015 i teraz podobalo mi sie rownie, jesli nie bardziej, byc moze dlatego, ze spedzilysmy z Dublinia bite trzy dni w drodze. Mysle, ze jest to minimum, jesli chcemy cos w Irlandii zobaczyc, chyba, ze ktoz chce sie zatrzymac w Dublinie, wtedy jeden weekend pewnie zalatwi sprawe. Mialam zreszta okazje przejechac sie do Dublina w piatek, ale zmasowane sily natury - czytaj: snieg, grad, deszcz i wiatr na zmiane ze sloncem i +2 stopnie 'ciepla' skutecznie ostudzily moje zapedy i wybralam sofe, koty i lekture 'Twojego Stylu'.
Ogladajac ow zacny kraj glownie zza szyby samochodu, bylo bowiem zbyt wietrznie i zimno, zeby spacerowac dluzej, niz godzinke, rozmyslalam, jak to jest, ze Irlandczycy wyszli z impasu, czyli biedy, ktora nekala ich przez stulecia i wygnala milionowe rzesze ludzi za wielka wode. Nie dziwie sie, ze byli biedni, kraj jest nieurodzajny, obdarzony kaprysnym klimatem, nie ma tez chyba znaczacych bogactw naturalnych (poprawcie mnie, jesli sie myle), gorzysty, co zawsze utrudnia transport towarow i ludzi. Do tego dochodzi gorliwy katolicyzm, ktory na ogol idzie w parze z bieda i fatalizmem, wyjatkiem jest zamozna Bawaria ;) Dolozmy sasiadow Anglikow i mamy recepte na 1000 lat nieszczecia. Mimo tego wszystkiego Irlandia jest dzis zamoznym i drogim dla turysty krajem. Nie zjemy obiadu za mniej niz 20-25 euro, choc tu musze dodac, ze takiego seafood pasta jak w barze w Donegalu (hrabstwie, nie miejscowosci), ze swiezych, przepysznych ryb i owocow morza nie jadlam nigdzie i pewnie juz nie zjem. Udalo mi sie tez wreszcie skosztowac slynnego Irish Chowder i byl swietny, choc ciezki i kremowy. Musze przyrzadzic wlasna wersje. Ciagnac temat jedzenia, ku swej wielkiej radosci odkrylam, ze oni tam maja maslanke w kartonach a nie malenkich pojemniczkach, jak tutaj. Bardzo mi smakowal wszelaki nabial, od wspomnianej maslanki, po maslo z Kerry, mleko, cheddar i naturalny jogurt. Zabrzmi to smiesznie, ale nawet chipsy (jakas lokalna marka, nie Walkersy) i ziemniaki, jakie niebacznie zamowialam jako side dish do makaronu, byly bardzo smaczne. Musi byc to jedyne warzywo, jakie sie udaje w Irlandii, nie liczac kapusty i burakow. Prawie jak w Polsce!
Przejezdzajac przez Donegal, na prozno szukalam sladow ubostwa, a jest to ponoc najbiedniejsze hrabstwo irlandzkie. Dobrze, ze dogonili cywilizacyjnie reszte kraju, czyli postawili stacje benzynowe i porobili bankomaty, bo jak rozumiem z 8 - 10 lat temu tego tam nie bylo. Kiedy natomiast wyjechalysmy na pustkowie, gdzie rosna tylko ostopodobne kepy i nawet owce nie maja sie na czym pasc, prawie odebralo mi mowe:
Ma to swoj nieodparty urok choc nie kazdemu moze odpowiadac taka dzicz. Niezaprzeczalna zaleta Irlandii jest to, ze maja swietne, nowe drogi, ktorymi nikt nie jezdzi! Idealny kraj na objazdowki samochodowe, takze na motor, byc moze na rower, choc kiedy nas zlapie siekajacy deszcz z gradem w szczerym polu, jak to powyzej, to ja nie chcialabym byc w skorze zadnego cyklisty...Druga zaleta, z ktorej wynika ta pierwsza, to zaludnienie, jest tu bowiem 10 razy mniej ludzi niz w UK, ktore przeciez nie jest krajem olbrzymim, a liczy sobie 65 mln mieszkancow. 65 milionow, pomyslcie tylko, jak to sie przeklada na wieczny scisk w pociagach, ktorymi dojezdza sie do pracy w Londynie albo na lotniska, w metrze, na drogach, kazdy przeciez ma przynajmniej jedno auto. Oczywiscie sa tez rejony mniej zageszczone, nadaja sie one jednak wylacznie dla emerytow bo niestety sa daleko od wiekszych skupisk, gdzie mozna znalezc dobrze platna prace. Co jeszcze rozni Irlandie od UK, na pierwszy rzut oka ? Przygladalam sie domom mijanym na trasie i wlasciwie nie widzialam nowobogackich potworkow ani wysokich blokow. Dominuja srednio skromne, ale bardzo estetyczne parterowe domostwa. Domyslam sie, ze oznacza to brak olbrzymich nierownosci spolecznych, jakie niestety nadal dotykaja UK, gdzie pewne rejony kraju sa wg sondazy biedniejsze i bardziej zacofane od Rumunii. Malo tez widzialam budowli z czerwonej, nieotynkowanej cegly, ktorych zazwyczaj nie znosze.
Bardzo sie ciesze, ze jest Ryanair i ze za smieszna kwote (moj lot tuz przed bank holiday kosztowal £57) mozna odwiedzic interesujacego sasiada; jak sie do tego dolozy wyborne towarzystwo i nowopoznanych, fajnych ludzi oraz zwierzaki, to czegoz chciec wiecej ? I will be back!
Na trasie: gory, fjord, surfing, czego dusza zapragnie :)
Jakie ladne zdjecie, to z mapa Connemara Loop :) Ciesze sie ze Ci sie podobalo, nastepnym razem Galway, klifu Moheru, Burren i miasteczko gdzie sie ludzi swata ;) Dub
ReplyDeleteChcesz mnie wyswatac ? :D
DeleteNo akurat tam nie, same stare dziady sa do wziecia ;) Dub
DeleteThis comment has been removed by the author.
Delete