Zachecona negatywna ocena Dublinii, wybralam sie do kina na 'The Revenant', czyli z polska 'Zjawe'. Film, pomimo dluzyzn i niedociagniec, przypadl mi do gustu bo ja lubie takie meczace klimaty. Zdaje sobie sprawe, ze dla wiekszosci widzow bedzie jednak nudny, choc z tego co slysze, mezczyznom sie podoba, tak jak podobaja im sie nowe Star Wars i Spectre, ktore z kolei nie podobaja sie wleczonym nan zonom i dziewczynom. Ale ad rem. Po pierwsze, coz za kinematografia. Jesli kiedys pojade do Ameryki, to ze wzgledu na te wlasnie, niesamowite, dzikie rejony (spotkania z niedzwiadkiem jednakowoz sobie nie zycze). Zdjecia krecono w USA, Kanadzie i - tu zaskoczenie - Argentynie. Rezyser upodobal sobie ujecie 'ku niebu i drzewom' - patrzcie, zrobilam podobna fotke w Tatrach jakies 10 lat temu:
Rozmach srogiej przyrody tamtych stron zapiera dech w piersiach i potrafie pojac, dlaczego pionierzy z Europy zapragneli wydrzec owe ziemie Indianom. Indianie to drugi atut filmu, a konkretnie wodz plemienia Arikara, posuniety w leciech, ale majacy posluch, ze hej. Biali mysliwi mimo swoich strzelb nie maja w naglym starciu z czerwonoskorymi zadnych szans. Indanie sa pokazani jako brutalni i skuteczni napastnicy, ludzie honoru ale i ulegajacy demoralizacji (dziewczyny w knajpie) i padajacy ofiarami bialych (spladrowane wioski, wymordowani mieszkancy).
Tom Hardy mowi w sposob jeszcze bardziej niezrozumialy niz w 'Legend' i meczylam sie, probujac rozszyfrowac ten jego belkot. Leo di Caprio za to sie nie nagadal, ale ze stekaniem i sapaniem nie bylo az tak zle - kto by nie stekal ugryziony w gardlo przez niedzwiedzia :) Bardzo duzo naturalizmu- rany klute i ciete, wybroczyny, krew bryzga na prawo i lewo, czlonki odrabywane...Z drugiej strony, rezyser wprowadzil udziwnienia, sceny ni to ze snu, ni z majakow. Odrobina metafizyki filmowi nie zaszkodzi, ale lepiej nie przedobrzyc a tu niestety nieco przedobrzyli. Po ciagnacych sie nieco 2.5 godzinach mamy wreszcie final, ktorego wszyscy sie spodziewalismy...czy na pewno ? Mnie utkwi w pamieci nie ostatnia scena z niebieskimi oczami Leo, a ta, kiedy indianski wodz znienacka przemawia do Francuzow w ich jezyku (oczywista analogia do szkockiego barbarzyncy bieglego ku zaskoczeniu wszystkich w lacinie jak i francuszczyznie, czyli Gibsona w Braveheart) i mowi im pare gorzkich prawd: zabraliscie nam wszystko; ziemie, zwierzeta...Zwierzeta to skadinad niemi bohaterowie i niestety zarazem ofiary w 'Zjawie', bezlitosnie trzebione przez klusownikow dla skor, wykorzystywane dla miesa (martwy bizon) a nawet jako schronienie przed mrozem (wiadomo, kon). Kiedy probuja sie bronic przez ludzkim intruzem, nieuchronnie ponosza kleske (wspomniany niedzwiedz). Sama nie wiem, co w tym filmie jest smutniejsze, zaglada zwierzat, Indian czy wreszcie bycie drugiemu czlowiekowi wilkiem. Sama nie wiem.
Wyszlam z kina zmeczona ale z silnym postanowieniem, aby w Odeonie bywac czesciej, zwlaszcza na filmach, ktore wiele traca na malym ekranie. Dalej nie przepadam za di Caprio, ale niech juz ma chlop tego swojego Oscara. Co przeszedl, to jego.
Mnie utkwila w pamiecie wlasnie ostatnia scena z oczami Leo bo sie tak ucieszylam ze to juz koniec :) Jak dla mnie film jest przereklamowany, owszem ladne zdjecia, swietna praca kamery, muzyka itp. Przerost formy nad trescia. I potrafie sie zdystansowac od wlasnych preferencji bo np Wilk z Wall Street - uwazam ze historia jest obrzydliwa i amoralna, ogladalam z oobrzydzeniem, ale musze szczerze powiedziec ze film jako film jest rewelacyjny pod kazdym wzgledem (a Leo powinien wlasnie za te role dostac Oskara). 2.5 godz charczacego Leo i belkotajacego Hardy'ego mi nie wystarczy. Ale ciesze sie ze sie nie zrazilas moja opinia bo kazdy ma wlasne zdanie, nawet widac na filmewie w recenzjach ze oceny sa albo wysokie, albo niskie - rzadko cos posrodku. Czyli albo sie film kocha albo nienawidzi ;) Dub
ReplyDeleteAno :)
DeleteAle z Leo to bardzo dobry aktor jest! Co do Wolf of Wall Street to jednak książka lepsza - teraz obejrzałam film po raz drugi i kilka dobrych zdarzeń z książki pominięto...
ReplyDeleteWczoraj w TV (ze Sky movies) obejrzeliśmy 2 dobre filmy, polecam - The theory of everything o Hawkingu i Woman in gold z Helen Mirren.
Widzialam oba :)
DeleteZobaczcie koniecznie "Room" normalnie rozwala. Jeden z lepszych filmow jakie w zyciu widzialam. Dub
DeleteObejrzalam wlasnie Carol, podobalo mi sie choc znow dolujace lekko. 'Room' dokladam do listy!
DeletePisze wlasnie posta o Room i Carol :) Carol mi sie srednio podobala choc Blanchet swietna jak zwykle. Dub
ReplyDeleteKolejna malkontentka.
ReplyDeleteJa też bełkoczę, bo miałam wypadek - poderżnięte gardło.
Szkoda ze sie paluszkow nie poderznelo, nie bylo by czym pisac takich komentarzy. Dub
ReplyDelete