I coz ja biedna mam jeszcze napisac o Langwedocji, skoro Dublinia juz wszystko wyjasnila i zdjeciami zilustrowala ? :)
Moze, aby troszke ubarwic opowiesc, powiem, co mnie troszke irytowalo w obu krajach.
Brak znajomosci angielskiego (Hiszpanie), angielski szczatkowy (Francuzi). Moral: najwyzszy czas sie nauczyc obu jezykow, bo na nich nie ma co liczyc. Kelnerzy zupelnie inaczej na nas patrza, gdy zamawiamy cos mowiac po ichniemu. Jeden taki we Francji na nasze 'we only speak English' zareagowal szczerym 'merde'...
Dziadostwo na talerzach, czyli nieszczesne menu turystyczne za 9 - 15 euro. Zdaje sobie sprawe, ze to sa nikczemne kwoty, ale doprawdy, za dyche sporzadzilabym znacznie smaczniejszy posilek. Wino czy inne napitki akurat bywaja tansze od wody mineralnej, co i tak nie zmienia mojego spojrzenia na stolowanie sie w oblezonych przez turystow placowkach. Dlatego tez, przy okazji kolejnej wyprawy, o ktorej za moment, stawiam na wyposazony w kuchnie apartament i zaopatrzenie w supermarketach. W Hiszpanii szalalam w taniutkiej Alimerce, we Francji niezawodny okazal sie Carrefour oraz...Lidl, gdzie znalazlam bardzo dobry ser, podobno z tamtejszych gor :)
Wracajac do knajp, obsluga bywa fatalna, wolna, olewajaca, przynoszaca niedostatecznie podgrzane jedzenie, az sie chce odsunac talerz, wstac i wyjsc bez placenia. Zachod ? Poludnie, gdzie kazdy ma wszystko i wszystkich w dupie.
Wszystko wyzamykane na spusty w niedziele (Hiszpania). Dlugo sie nachodzilam, zanim znalazlam bodaj sklepik z napojami, a wracalam z Mount Naranco i pic mi sie chcialo okrutnie.
Toalety publiczne we Francji. Zgroza. Poczawszy od kibla na monety na dworcu w Carcassonne, gdzie czlowiek sie po prostu rozkracza nad dziura w podlodze (wrzucilam 30 eurocentow, zajrzalam do srodka i ucieklam), po rownie upiorne, obsrane toalety w prawie kazdym miasteczku, w ktorym sie zatrzymywalysmy...Drzwi sie nie domykaja, papieru brak. Czy oni juz tacy sa flejtuchowaci, czy po prostu maja gdzies, gdzie i jak turysta sie zalatwia ? Niepojete.
Wszyscy wszedzie kopca papierosy (Hiszpania) wiec chcac nie chcac stajemy sie biernymi palaczami. Nawet we wlasnym pokoju hotelowym. Moj pokoj akurat zasluguje na osobna rozprawke. Niestety nie zrobilam zdjec. Co ciekawe, opinie na booking.com. sa niezle, widocznie mi dali nore, bo bylam sama. Doh.
To w sumie tyle z utyskiwan. Moze troche rozczarowal mnie Easter w La Cite, gdzie miala byc wielce sredniowieczna feta, a bylo pare namiotow z jakimis paciorkami. Za to pozostale destynacje i widoki zadowolily mnie w 100 % i nadal sie nie moge nadziwic, jaka ta Francja ladna :) Nie moge sie rowniez nadziwic, jak wypozyczalnie samochodow lupia bezczelnie ludzi. Mniejsza z tym.
A propos planow: urlop bozonarodzeniowy spedze w Lizbonie. British Airways oferuje dwa razy tanszy lot w tym czasie niz Ryaniar do Krakowa, wiec sie skusilam i w tym roku bedzie porto zamiast barszczu z uszkami. Jak slysze, tam tez ze stolowaniem sie na miescie tak sobie, wiec planuje zgromadzic prowiant na pare dni i tak sie zywic. Tymczasem przeczesuje Internet w poszukiwaniu idealnej lokalizacji. Tyle tego jest!
Ej nie zgodze sie z tym lupieniem. Gdyby sie nic z opona nie stalo calosc na 3 dni kosztowala by nas 150 euro na dwie osoby. Gdybysmy nie mialy ubezpieczenia to opona kosztowalaby okolo 200 e z wymiana. Nie uwazam sie zlupiona i bede korzystac w dalszym ciagu z wypozyczalni. Jedzenie tez czasem bylwalo dobre np w Ille sur Tet czy w Leukate. :) Dub
ReplyDeleteKorzystac trzeba, bo nie ma wyjscia :) Jedzenie bywa dobre, ale czesciej bywa na poziomie baru mlecznego, lub nizej, a ceny europejskie oczywiscie.
ReplyDeleteNiestety w tych typowo turystycznych miejscach jedzenie jest paskudne :( przynajmniej wino wszedzie dobre :) Dub
Delete