Zaczne niniejszym miast wstepu: mam problem z wysylaniem komentarzy m.in. do Irolki: bywam, czytam, chcialam zyczenia poslac, ale sie nie dalo, do diaska!
Jak dlugo jestem na Wyspach, jeszcze nigdy tak dobrze przez tak dlugi okres nie pojadlam: smakowite i urozmaicone jedzonko, podlane zacnym trunkiem. Zaczelo sie od przedswiatecznej srody, czyli lunchu pracowniczego, potem poczestunek od odchodzacej od nas J., potem piatek w kantynie i 'nibbles', przez weekend objadalam sie bigosem i roast porkiem (pycha! tak sie wlasnie powinno przyrzadzac w UK miesa, nie smazyc, dusic tylko piec), potem - wiadomo - trzy dni dolce far niente, nie liczac wielkiej sterty garow do mycia. Na szczescie w Boxing Day poszlismy sie posilac do znajomych, wiec latwizna :) Wrocilam, a w zamrazarce czekal na mnie rzeczony bigos, rzeczony pork, pierozki, plus jestem dokarmiana ciastem :) Na Nowy Rok zas zrobie salatke tunczykowo-ryzowa 'studencka', oraz krewetkowa z avokado, zeby bylo ciutke posh, ha ha. Mam tez smak na rosol z ryby, why not ? Wczoraj na widok tych zapomnianych pierogow w lodowce tak sie ucieszylam, jakby mi milion dolcow dali. Wniosek z tego taki, ze najwazniejsze w zyciu to dobrze i smacznie pojesc, co nie znaczy, przezrec sie bezmyslnie.
Na Oxford Street otworzyli drugiego Primarka. Nie masz ucieczki. Nabylam skinny jeans w kolorze a la Olly Murs, czyli slicznym buraczkowym, po czym okazalo sie, ze ten akurat model w size 10 jest ciasny...12 byloby za duze. Pomimo wszystko udalo mi sie, po nawiedzeniu powyzszego przybytku oraz japonskiego Uniqlo (polecam wszystkim uczulonym na tandetne, a wszechobecne cekinki, zlotka, cetki lamparcie itd.), dotrzec per pedes do British Museum. O Bogowie! Coz to za wysmienite miejsce. Olbrzymie, ale dzieki temu przestronne i pomimo tlumow mozna we wzglednym spokoju podumac nad egipskimi sarkofagami czy asyryjskimi posagami. Nie zdolalam wszystkiego zobaczyc, wypedzili nas bowiem o 17:30 (w piatki sa otwarci dluzej), kiedy to bylam juz na trzecim pietrze, w starozytnym Iranie. Powtorka obowiazkowa.
Poza tym leje, jest ciemno jak wiadomo gdzie i u kogo i generalnie zaszywam sie pod kordla z lekturami.
Czytam z wypiekami na twarzy. Opisy przedwojennego Lwowa, polskiej inteligencji go zamieszkujacej oraz piekla, ktore nastapilo pozniej. Na jednej ze stron cytat z listu Berii do Stalina (rok 1940), sugerujacego rozstrzelanie jencow obozow w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, 'wrogow wladzy radzieckiej'. Na dlugiej liscie ofiar, o czym juz zapewne wspominalam, moj pradziadek, spoczywajacy gdzies w lasach pod Miednoje.
Zadalam sobie w swieta trud odnalezienia na mapie Ukrainy wioski, w ktorej moja prababcia od strony mamy mieszkala i pracowala w miejscowej szkole, zanim z cala rodzina zmuszeni zostali do ucieczki przed bandami UPA. Vyrov, jakies 30 km na polnocny wschod od Lwowa. Chcialabym sie naturalnie dowiedziec czegos wiecej, czy mieli dalszych krewnych i co sie z nimi stalo po wojnie itd. Jak sie jednak do tego zabrac ?
Istambul - jestem coraz bardziej na 'tak'.
Aż otarłam czoło tak u Cie pracowicie. Wstyd ale w tym najważniejszym muzeum nie byłam ale , ze w ramach buntu przestane do Londka ino z wyżerka jeździć to się tam zapuszcza ,a nawet do tego Primarka za jakieś 10 kio mniej.
ReplyDeleteDrugi Primani od British Museum dzieli 10 min piechotka, wiec masz jak znalazl :) Na zwiedzanie calosci potrzeba jednak kilku godzin, ale zwiedza sie bardzo przyjemnie, tylko pod Rosetta Stone jest tlum :)
ReplyDelete