Przychodzi chlop na firmowa recepcje a tam baba. Baba w kraciastej koszuli i fioletowych trampkach. Albo w glanach. Jak to ksztaltuje wizerunek firmy ? Dzis otrzymalismy wszyscy maila od dyrekcji w sprawie dress code. Nie dziwie sie: obserwowalam od dluzszego czasu te rozmemlane dresy, kaptury, trampki. Niby na co dzien nie stykamy sie namacalnie z klientami, niemniej co jakis czas ktos sie na recepcje napatoczy i jesli ma pecha, to trafia wlasnie na babe w kratce grunge, ktora kibluje tam w zastepstwie za realna recepjonistke w stroju sluzbowym. Zostalismy poinstruowani, aby wygladac stosownie i nie osmieszac firmy syfiastym wygladem. Coz, pozyjemy, zobaczymy, co ow apel da. A wy jak sie ubieracie do pracy ?
Ile tych konopi w Indii:) bo dziecko mi leci?
ReplyDeletePewnie nic, bo wszystko idzie na export :)
ReplyDeleteA ja pamiętam pewien wyjątkowo gorący sierpień, kiedy pewna Bardzo Ważna Pani Kierownik zawezwała cały dział (około 150 luda) na Bardzo Ważne Zebranie, na którym poinformowała nas, że to jest absolutnie niedopuszczalne, ażeby panie przychodziły do pracy w krótkich spódniczkach, tudzież w koszulkach na ramiączkach, gdyż albowiem to nie licuje z powagą wykonywanych obowiązków. Zaczęły się jęki, że to dlatego, że klimatyzacja nie działa, na zewnątrz jest około 30 stopni Celsjusza, a okna w budynku, ze względów bezpieczeństwa, się nie otwierają. Ona swoje - ludzie swoje. A naprawdę interesująco zrobiło się w chwili, kiedy powiedziałem, że rozumiem, iż ów "zakaz" odnosi się również do facetów, z których połowa była albo w spodenkach tak do połowy uda i/albo w koszulkach na ramiączkach. No bo niby dlaczego jedne uda mają się pocić, a inne nie? Dowiedziałem się wtedy, że chyba powinienem powściągnąć swoje ewidentnie wywrotowe zapędy. A parę dni później w pełni swojej przepoconej chwały zjawiła się ekipa, która zreperowała klimatyzację, która to klimatyzacja jeszcze miesiąc wcześniej była nie do naprawienia. Wkrótce też przerobiono okna tak, aby się dały minimalnie otworzyć. Bohaterem jednakowoż nie zostałem :D
ReplyDeleteTak poważnie to generalnie jestem za dress code jeśli firma nie jest warzywniakiem. Sama ostatnie lata w Polsce w takiej pracowałam i nikomu nie przeszkadzały pończochy:) i zamknięte buty w lecie, a lata były grąceeee! O zgrozo załoga miała czyste włosy ,a długowłośnie- spięte. Wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że firma jest międzynarodowa, znana i dba o wizerunek. Można tak skompletować wszystko, że da się żyć.
ReplyDeleteJestem za tym zeby w biurach ludzie ubierali sie jak do biura a nie jak na plaze czy w dzinsy. Dress code jak najbardziej, jestem tylko i zawsze byla przeciwnikiem ohydnych, niewygodnych, zle skrojonych i brzydkich uniformow np w hotelach. Pamietacie Bridget Jones w krotkiej spodniczce i przezroczystej bluzce ze stanikiem czarnym widocznym? Koszmar.Dublinia
ReplyDeletePamietamy! Kochani...ja wprost marze o tym, zeby sie ladnie i po Bozemu ubrac do pracy, nosze jednak fartuch przez caly dzien wiec to, co mam pod spodem, jest w zasadzie niewidoczne. Ponczochy, czy rajtuzki, dzinsy, czy legginsy, wsio rawno. Panie biurwy u mnie dylematow odziezowych raczej nie posiadaja i nosza jakies bure powyciagane swetrzyska, panowie laboranci zas - czarna rozpacz. Czy latem pojawia sie krotkie spodenki i plazowe stroje, nie wiem, okaze sie w praniu.
ReplyDeleteBo tu ogólnie jest w klimacie ubrań beznadziejnie:(
ReplyDeleteMasz na mysli wybor w sklepach Zosiu, czy podejscie ludu do tematu ?
ReplyDelete