For Your Pleasure

For Your Pleasure

Saturday, September 17, 2016

***

Drugi juz raz w tym roku zawitalam do Irlandii na zaproszenie Dublinii, ktora, jak zwykle, zorganizowala wyprawe i niestrudzenie kierowala pojazdem mechanicznym :) Dziewczyny wszystko juz opisaly gdzie bylysmy i co widzialysmy. Ja od siebie moge dodac pare osobistych spostrzezen. Przede wszystkim, w porownaniu z majem bylo niesamowiecie wrecz zielono, kolor trawy na rowniutenko przystrzyzonym trawniku w ogrodach Youghal byl zaiste szmaragdowy i to pomimo chmur (a moze dzieki nim...). Bylo rownie wietrznie i to jest dla mnie glowny mankament irlandzkiej pogody. Nie deszcz, czy ziab a wlasnie uporczywy wicher, w Cobh sciskalam torebke obiema recami, co by nie odfrunela w sina dal, wraz z gotowka w euro i innymi precozjami. Bylysmy we trzy i wszyscy dawali nam znizki ('family ticket ?' 'are you students?'), zamiast nas rznac na kase. Najkosztowniejszy okazal sie wstep do destylarni Jameson w Middleton, aczkolwiek byl on wart 16 Euro - choc whisky nie lubie, irlandzka bardzo mi podeszla (kazda inna przypomina mi mieszanke wymiocin z pasta do drewnianych podlog). W naszych sklepach mozna dostac tylko standardowego Jamesona, a jest tyle jego wariantow, wliczajac taki o aromacie ziaren kawy i kakao! Mam nadzieje, ze kiedys uda mi sie tego pokosztowac.

Ze wszystkich moich dotychczasowych wizyt w Irlandii ta byla najbardziej edukacyjna. Poza wspomnianym whisky tour odwiedzilysmy miedzy inymi STATUJE Kennediego w New Ross. Tam spostrzeglam taka oto, podniosla mysl autorstwa JFK: 



Przy latarni Hook panowala piknikowa atmosfera, fruwaly balony, biegala dziatwa i nade wszystko mozna bylo sobie polazic po kamieniach i porobic tysiac zdjec wodzie, patrzac, jak fale sie przelewaja przez skaly tworzac mini wodospady:




Jeste dzieckiem gor, wiec kazda wizyta nad morzem czy oceanem ma dla mnie w sobie cos magicznego...




Jak mam wybierac miedzy Youghal a Cobh, wybieram Cobh zdecydowanie, Youghal bylo w sobotnie popoludnie puste, jakies posepne, a szkoda, ma ciekawe polozenie i ladne widoki:




W Cobh natomiast triathlon, rozentuzjazmowana gawiedz, skupieni kolarze, a w tle najprawdziwsze palmy:




Opactwo Tintern Abbey przepieknie polozone wsrod lasow (kosciol jak zwykle polasil sie na najlepszy kasek) i towarzyszacy mu ogrod zachwycilo mnie feeria barw. Choc to wrzesien, kwiaty kwitly jak szalone, dostrzeglysmy nawet poziomki...




Zazdroszcze ludziom mieszkajacy w okolicy naszego B&B ciszy i spokoju. Z braku wyzszych budynkow wieczorne niebo prezentowalo sie w pelnej okazalosci i moglam z okna samochodu pogapic sie na gwiazdy, ktorych normalnie nigdy nie widuje, bo sa zasloniete przez domy i przycmione swiatlem ulicznych latarn. Bardzo mile przezycie.

Kolejny skrawek irlandzkiej ziemi zaliczony :) Teraz marzy mi sie Szkocja, gdzie ongis bylam przez moment i nawet kilka tygodni byczylam sie w Edynburgu. Rozmyslam na Glasgow, jako baza wypadowa w Highlands, ale biore tez pod uwage Inverness, dokad mam loty z Londynu i ktore byloby baza nieskonczenie ladniejsza. Wyprawa musi jednak zaczekac do przyszlej wiosny. W miedzyczasie pocieszam sie widokami z serialu 'Shetland', jednoczesnie czytajac jednak z ksiazek cyklu szetlandzkiego Ann Cleeves. Obyczajowo - kryminalne historie z dziwnym, hermetycznym spoleczenstwem w tle, wolno rozwijajaca sie fabula, bezkresne niebo i takiez morze. Tam tez kiedys dotre, najchetniej podczas bialych nocy, zwanych przez lokalsow 'simmer dim'. Jedziemy ? :)


http://res.cloudinary.com/uktv/image/upload/b_rgb:000000,w_654,c_fill,q_90,h_367/v1458555415/jeqwuqpmxndgtlxpwctw.jpg




Sunday, August 28, 2016

***



Dzis bedzie o sprawach przyziemnych, takie sa bowiem najwazniejsze - jestesmy w koncu material beings i na co dzien licza sie w pierwszej kolejnosci wlasnie te nieuduchiowone aspekty bytu. W moim zyciu najbardziej cenie sobie komfort, wygode i aby bylo latwo i przyjemnie, plus oczywiscie korzystnie dla zdrowia. Spie 8 godzin na dobe i duzo chodze, wiec sila rzeczy musze miec dobra posciel i jak najwygodniejsze buty. Niedawno olsnilo mnie, ze czas na zakup nowej koldry, stara juz jest wysluzona, a jej wyczyszczenie w pralni chemicznej prawdoodobnie kosztowaloby wiecej, niz kupno nowej. Ja okragly rok spie zakryta po uszy, niewazne, czy jest cieplo, czy zimno, do tego moja stara koldra miala oznaczenia 13.5 tog, czyli byla cholernie ciepla, oraz ciezka. Zrobilam rekonesans online, doszlam do wniosku, ze chce koldre w miare cienka, ale jak najcieplejsza i lekka. Szczesliwie Debenhams robil wlasnie wyprzedaz i w sklepie mieli jeszcze nizsze ceny, niz online. Padlo na marke Snuggledown i jestem bardzo zadowolona:
Przespalam dobrze cala noc, bylo mi cieplo, ale nie za goraco. Przygladam sie teraz poduszkom tej marki, maja modele dla delikwentow spiacych na boku, jak ja, oraz tych, co spia na wznak ;) Ja zawsze ugniatam poduszke tak, ze pod karkiem mam taki walek, bez tego nie umiem usnac. Mozliwe, ze skonczy sie na jakims ortopedycznym modelu rekomendowanym przez NHS, hehe. 

Drugie moje odkrycie, to oczojebne buty do biegania New Balance. Oczojebne, bo mialy byc wlasnie do biegania w ciemnosciach. Poniewaz z joggingu raczej nic w najblizszej przyszlosci nie bedzie, postanowilam w nich zaczac po prostu chodzic. Rewelacja - w zyciu nie mialam wygodniejszego obuwia. Oczywiscie nie wybiore sie w nich do restauracji czy na wydarzenie kulturalne, ale na codzienne truchtanie sa idealne. Zazwyczaj po kilku godzinach lazenia po miescie, sklepach itd. zaczynaja mnie bolec nie tyle nogi, co kark, krzyz i kolana. New Balance maja taka amortyzacje, ze czuje sie, jakbym skakala po chmurce. Jestem zachwycona i polecam kazdemu, kto boryka sie z bolami kregoslupa czy konczyn dolnych - te buty spowoduja, ze na powrot zakochacie sie w chodzeniu. A ze bedziedzie wygladac jak amerykanska wycieczka ? Who cares!
Image result for new balance W450v3 Ld50





Wednesday, August 24, 2016

***

Dzis mialam w pracy tzw appraisal, czyli coroczne spotkanie z przelozonym, aby obgadac osiagniecia z ostatnich 12 miesiecy i ustalic cele na przyszlosc. Do tej pory byla to dosc swobodna pogawedka, w stylu 'wszystko dobrze ? no to dobrze'. Firma jednakowoz nabiera cech korporacynych, choc korporacja nie jest, wszystko robi sie bardziej formalne. Musielismy wypelnic formularz i odpowiedziec na pytania rodem z testu psychometrycznego w rodzaju 'what is your greatest weakness', oraz wiele innych z tej samej beczki. Usmialismy sie jak norki wklepujac odpowiedzi, ktore potem skrzetnie wykasowalismy, czyli 'I am all weak mate', lub, jakbysmy powiedzieli z polska, 'mam slaba silna wole'. Priorytety z ubieglego roku wylecialy przez okno, bynajmniej nie mojej winy - wszak tyle juz razy prosilam o formalny trening, wizyte w firmie matce itd. ze odechciewa mi sie pisac to samo od nowa. Niemniej pozwolilam sobie na rozbuchany na 4 strony esej i zaproponowalam wiele rozwiazan i pomyslow, ktore przyniosly by wszystkim korzysc. Niestety, ja o chlebie, szefowa o niebie i nic, z tego co wymyslilam, nie zostanie wcielone w zycie, a moje uwagi w ogole nie zostana uwzglednione w oficjalnej wersji dokumentu. Coz, maja swoja wizje i kurczowo sie jej trzymaja, ignorujac cudzy punkt widzenia. Janusze biznesu ;)

Z innej beczki, przeczytalam na Gazecie artykul o handlu odzieza w naszej cokolwiek przasnej Polsce:
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,20589402,ptak-fashion-city-pod-lodzia-ubiera-sie-cala-polska-nawet.html

Ciekawy tekst. Polska niby biedny kraj, a jak widac narod (ok, glownie damska czesc) przepieprza tony pieniedzy na te szmaty, a ze sa to szmaty i rozlatuja sie po dwoch praniach to konsument kupuje dalej...Sama kupilam na Ebay kilka sztuk ubran z Chin, bardzo tanio i jak przyjechaly, tak natychmiast powedrowaly do worow dla charity, takie to bylo straszne. Nawiasem mowiac bardzo duzo ostatnio wyrzucam, rozdaje i sprzedaje - glownie rozdaje, oddalam do charity niemala ilosc ubran, ktore juz mi nie pasowaly i nagle sie okazalo, ze to co zostalo, swietnie ze soba gra i o dziwo, mam w czym chodzic. Nadmiar jest zdecydowanie niekorzystny, czy to w szafie czy poza nia. Jak poznikaly smieci, wory, ksiazki, buty nagle poczulam sie dziwnie szczesliwa i wyzwolona, jakby przestrzen wokol mnie oczyscila sie energetycznie, mowiac jezykiem New Age. Jestem przekonana, ze przedmioty maja wokol siebie pole energetyczne i kiedy jest ich za duzo, stloczonych na malej przestrzeni, zaczyna sie to odbijac na naszym samopoczuciu. Jak dojdzie do przeprowadzki nie chce widziec sterty kartonow, tylko potrzebne i pozytyczne rzeczy. Taki zdrowy minimalizm. W Polsce jest chyba odwrotnie, ludzie nadal nie ochloneli po gospodarce wiecznego niedoboru, choc juz uplynelo 20 lat od tamtych czasow i nie moga sie nachapac taniosci. Drogosci tez, marki tzw. luksusowe maja u nas niezle uzywanie bo sa postrzegane jak cos kultowego i obiekt pozadania a takze zazdrosci. Zachod powoli sie budzi z tego zaczadzenia i wiadomo juz, ze np. rzeczy od projektantow sa szyte w Chinach, jak te ohydztwa z eBay a 'selektywne' kosmetyki maja bardzo przecietne sklady i takiez dzialanie.

Tyle mojej pisaniny na dzisiaj. Licze dni do kolejnej wizyty w Irlandii!