For Your Pleasure

For Your Pleasure

Sunday, November 11, 2012

Celebration Day

11 listopada, dzien obchodzony w UK nadzwyczaj uroczyscie. Wyskoczylam rano po mleko i gazete - po wsi paraduja watahy dzentelmanow w melonikach (jeden palil fajke!) i towarzyszacych ich dam - rzadki widok nawet w Surrey. Ciekawe, ze pierwsza wojna swiatowa ma tu o wiele wiekszy wydzwiek, niz druga. W Polsce zas odwrotnie. Troche sie czulam glupio, ze nie wrzucilam obowiazkowego pieniazka do skarbonki i nie przypielam papierowego maku do kurtki. Mam wrazenie, ze masa ludzi robi to na pokaz. Mniejsza z tym.

Obejrzalam Bonda, daje 4 gwiazdki na 5. Javier Bardem gra bardzo dobrze typowego bondowskiego lotra, choc wyglada w blond wlosach jak skonczony idiota. Berenice Marlohe, pol Francuzka, pol Chinka w kasynie wyglada tak, ze mam ochote zmieniec orientacje. Kto chce powielic jej look (powodzenia...), niechaj zwroci uwage na najnowsza 'Shanghai Collection' Revlon, czy tez jej marne skrawki dostepne w UK. Podobalo mi sie, ze tyle scen obejmowalo Londyn, choc i ujecie z lotu ptaka nad Szanghajem robi wrazenie. Szkocja zas wypadla jako okropne, ponure i odizolowane miejsce. Nie dziwie sie Bondowi, ze ruszyl za praca do Londynu. Nawiasem mowiac, chalupa czy tez manor house ktory widzimy w w/w scenach znajduje sie niedaleko mnie, tam tez krecono zwiazane z nia sceny :) Mialam Craiga na wyciagniecie leniwej lapy...


'Celebration Day', czyli zapis koncertu reaktywowanego Led Zeppelin sprzed pieciu lat. Troche zwlekali z tym wydawnictwem, ale warto bylo czekac. Obejrzalam w kinie, coz za widowisko :) Zmiataja o polowe mlodszych rockmenow bez dwoch zdan...Ogladac trzeba koniecznie na w miare duzym ekranie i z uzyciem solidnych glosnikow, w przeciwnym razie bedzie to profanacja. Polecam fanom ciezkiego blues-rocka (po prawdzie, gitara Page'a brzmiala niemalze metalowo), a takze jako swietny prezent pod choinke dla wielbicieli tego typu grania.


Muzycznie przede mna jeszcze jedno wydarzenie, mianowicie koncert Grega Lake'a za dwa tygodnie bodajze. Jestem pewna oczekiwan, a jest czego oczekiwac po kims, kto byl czlonkiem King Crimson i ELP. Can't wait!

Wyskoczylam wczoraj do Londka, spragniona wielkiego miasta. Zrobilam store check, czyli przeszlam sie po domach towarowych celem zaznajomienia nosa w najnowszymi i nie tylko zapachami. Zbyt czesto bowiem nie wiem, o czym oni mowia w pracy. Cos pachnie jak Armani Diamonds, cos jeszcze jak Versace. Poszlam zatem i katowalam sie pare godzin szmirowatymi ulepkami w rozowych i zoltych flakonach, bo tego jest najwiecej wsrod damskich zapachow. W piatek cale popoludnie spedzilismy nad ta upiorna kategoria i pod koniec dnia bylo mi autentycznie niedobrze. Gucci 'Guilty' czy 'Lady Million' Paco Rabanne to nie sa zle zapachy, rozumiem, ze mlode i bardzo mlode kobiety siegaja po nie, bo nie chca pachniec jak stare matrony. Jednak twory pokroju 'Loverdose' Diesel, Marc Jacobs 'Dot' czy Prada 'Candy'...Wstrzymam sie z komentarzem. Dalam sie omamic ofertom i wyszlam stamtad z bialym pudelkiem pod pacha: Dior 'Hypnotic Poison' (czerwony) w duecie z lotionem do ciala. Jest kwiatowo, ciezko, jest wanilia ale ma to charakter i jakas iskre. Perfumy te powinny nosic nazwe 'seks bez zobowiazan', hehe. Podobaly mi sie rowniez 'Gucci by Gucci' EDP, te ciemne, oraz Prada 'Amber', ktore jednak bardziej widze na surowej prawniczce, niz na sobie. Przywodza na mysl kancelarie, zapach skory, eleganckie piora, whiskey, tego typu klimaty. Znow, doskonaly prezent dla eleganckiej pani. To samo moge rzec o zapachu Bottega Veneta, ktory emanuje aromatem skory. Mmm, to jest to, szyk i klasa. Prada 'Infusion D'Iris', ktory jakis czas temu mnie zaintrygowal, zaczeka do wiosny, nie jest bowiem odpowiedni na obecna pore, to samo tyczy sie 'Florabotanica' (rzeczywiscie pachnie jak ogrod botaniczny!) czy 'Paris' Balenciaga.  Z energetycznych i wesolych fragransow zas wysoko na mej to buy list jest 'Fuel For Life' Diesel, pieprzny i z jajem, jak jego meski odpowiednik, po zimie bedzie jak znalazl. Aby zakonczyc ten przydlugi wywod, powiem, ze pod choinke komus, kto jednak nie moze sie obejsc bez ulepkow, polozylabym 'Flowerbomb' Viktor & Rolf. Amen.

Marilyn Monroe, ktora zwykla byla  kropic sie Chanel nr 5, jest bohaterka nieduzej a nostalgicznej wystawy w National Portrait Gallery, ukazujaca fotografie MM wykonane przez brytyjskich tuzow, takich jak Cecil Beaton. Sa okladki gazet, zdjecia z konferencji prasowych i rozne inne ciekawe ujecia. Czy Monroe miala by dzis szanse zostac gwiazda ? Jaka byla by jej pozycja w swiecie show-biznesu ?


Slucham skladanki Grechuty na Spotify, duzo obszerniejszej, niz 'Ocalic od zapomnienia'. Zespol gra jak natchniony, odjezdza w dlugie improwizacje. Zazdroszcze wszystkim, ktorzy mogli zobaczyc Marka i Anawa na zywo.



Tymczasem...Rozmarzam sie na mysl o przyszlorocznych wakacjach, ktore najprawdopodobniej spedze na Wegrzech. Tym razem nie chce siedziec przez tydzien w stolicy, jak to zrobilam w Pradze. Nie zebym zalowala, niemniej chcialabym zobaczyc wiecej miejscowosci. Wyskoczyla mi nazwa Eger - ktos kojarzy ? Gdzie warto pojechac na dzien czy dwa z Budapesztu ? Co najwazniejsze: da sie nacieszyc goracymi zrodlami z dala od setek wrzeszczacych dzieci i Aquaparkow ? Za wszelkie sugestie bede wdzieczna.


Poison sie rozwija cudnie, nie moge sie sama siebie nawachac. Dobry wybor :)



Thursday, November 01, 2012

***

Rok chyli sie ku koncowi. Dosc nietypowo dla mnie, przepracowalam w jednym miejscu juz 14 miesiecy i jakby zapuscilam korzenie. Zaznajamiam sie z nowa rola, ktora mnie interesuje i wciaga, choc nie jest to zadne rocket science. Angielski tryb pracy mnie rozbraja, mam wrazenie, ze nic sie nie dzieje, tymczasem wszyscy wokol stekaja, jak bardzo jest busy. Coz, jedziemy na jednym wozku i nie zamierzam sie przepracowywac, choc bardzo mnie takie rozmemlanie meczy. Inna sprawa, ktorej nie rozumiem nic a nic: ilekroc przychodzi do jakiejs interwencji, zwrocenia komus uwagi, zaczynaja sie schody. Zastanawianie sie i dumanie, jak to powiedziec, zeby delikwenta nie obrazic, nie dotknac. Strasznie spowalania to i tak slimacze tempo pracy. W miedzyczasie kazdy sie usmiecha, jakby nigdy nic, a delikwent dalej robi swoje, nieswiadom toczacych sie w tle dyskusji. A wystarczyla by krotka rozmowa, czy mail. Pierwszy raz sie spotykam z tak dziwnym zjawiskiem, przedtem jednak pracowalam wsrod proletariuszy, gdzie nikt sie nie certolil.

Bonda jeszcze nie widzialam, byc moze w ten weekend sie zalapie. Poki co, pogoda jest w miare normalna, choc wczoraj w nocy mialam wrazenie, ze Sandy przytoczyl sie nad Wyspy. Grunt, ze nie sypie snieg, co jak zwykle oznaczaloby paraliz kraju.

Ogladam Downton Abbey: coz to za wysmienity serial! Powiem wam, ze w byle jakich pracach czulam sie traktowana dokladnie tak, jak sluzba u tych arystokatow. A propos blekitnokrwistych, w ostatnim Sunday Times jest bardzo ciekawy artykul, o tym, jak mlode dziewczeta z angielskich wyzszych sfer byly wysylane do Niemiec, poprzez lata 30-te az po sam poczatek wojny, do tamtejszych szkol, zeby zafiniszowac edukacje. Wracaly zakochane w chlopcach z Hitlerjugend i Rzeszy, niektore rowniez w Hitlerze. Autor tlumaczy, ze z punktu widzenia arystoracji hitleryzm byl nieco 'lepszy' od komunizmu; jak sie zastanowic, ma to sens i wcale nie dziwia pro-faszystowskie sympatie u klasy wyzszej. Artykul polecam uwadze.

Przywiezione z urlopu kremy Bielendy i Eveline spisuja sie znakomicie, takoz maseczka enzymatyczna  Dermiki - mialam ochote wyprobowac wiecej produktow tej firmy, ale maja dosc wysokie ceny. Odkrylam wspanialy szampon, ktory udalo mi sie upolowac na Amazon bardzo tanio: Macadamia Rejuvenating Shampoo. Poza olejem sugerowanym w nazwie, zawiera rowniez olej arganowy. Nie jest wolny od silikonow, za to jest bardzo lagodny, choc pieni sie bardzo dobrze i co najwazniejsze, nie wysusza wlosow. Jestem zachwycona. Jestem rowniez zadowolona z taniego pudru Eveline o nazwie Celebrities bodajze, to taka laskawsza dla kieszeni wersja Clinique Almost Powder. Podoba mi sie, ze rodzimi producenci dbaja coraz bardziej o jakosc utrzymujac rozsadne ceny. Po powrocie z Polski zabralam sie za wyprobowywanie naturalnych olejow, dokupilam bowiem pare do kolekcji. Hemp oil pachnie bardzo przyjemnie i ziolowo :-) Sojowy zas jest mocno natluszczajacy i odzywczy. Wydaje mi sie rowniez, ze znalazlam panaceum na mizerne me paznokcie, a zwie sie ono odpowiednio metionina i cysteina. Mozna je znalezc w wielu preparatach na typu nails, hair & skin, ale trzeba uwazac na zawartosc. W przywiezionych przeze mnie tabletkach Doppel Herz jest ich zaledwie 5 mg w kapsulce, w pigulach, jakie poprzednio bralam, a ktore dzialaly, bylo 10 - 20 razy wiecej! Wczoraj zamowilam na Amazon czysta L-Methionine, 500 mg w tabletce bodajze. Powinno to rozwiazac moj paznokciowy problem raz na zawsze. Dla jasnosci: cysteina i metionina to aminokwasy siarkowe, ktore buduja glowne bialko we wlosach i paznokciach, czyli keratyne.

Paradise Lost. W polowie lat 90-tych ten zespol zupelnie mi sie nie podobal. Teraz zas, kiedy to koles z sasiedniego biurka niejako mi o nich przypomnial, zachwycilam sie plyta 'Draconian Times'. Idealnie sie wpasowuje w ponury jesienny klimat.