For Your Pleasure

For Your Pleasure

Monday, February 28, 2011

***

Zaleglosci nadrobilam, 'The Social Network' obejrzalam, film wedlug mnie naprawde dobry, a muzyka idealnie podkresla i buduje nastroj. Nie nazwalabym jej wiekopomnym dzielem, ale...darowanemu Oscarowi nie zaglada sie w zeby :-)

W sobote zabralam sie za wstepne porzadki wiosenne, zaczynajac od pozbywania sie nadmiaru dobr materialnych na rzecz charity shops. Po przeliczeniu, ile mam ksiazek na stanie, spakowalam niepotrzebne do wora, reszte poupychalam jak sie dalo - nie ma rady, trzeba bedzie prosic landlorda o dodatkowa polke. Po generalnym odgruzowaniu usiadlam, rozejrzalam sie...i zatrwozylam, nie poznalam bowiem pokoju, tak sie zrobilo w nim przestrzennie. Tak tu bylo, kiedy sie wprowadzalam, bagatela - trzy lata temu. Z kazdego kata wylaza mi jakies wspomnienia. Za wszelka cene staram sie nie zapuscic tu korzeni i nie przyzwyczaic, mam bowiem swiadomosc, ze predzej, czy pozniej sie stad wyprowadze. Pytanie tylko, kiedy, dokad i w jakich okolicznosciach.

Znalazlam na necie interesujaca oferte edukacyjna. Za jedyne £2600 mozna sobie zrobic kurs Cosmetic Science, akredytowany (wlasciwe slowo ?) przez De Montfort University, w systemie distance learning. Polskim odpowiednikiem bylaby chyba chemia kosmetyczna. Cytuje ze strony: 'The course is recognised by the Royal Society of Chemistry for purposes of Continuing Professional Development and leads to the SCS Diploma in Cosmetic Science. It is equivalent to a Certificate in Higher Education and the first year of an undergraduate degree course.' Wszystko fajnie i pieknie, temat mnie interesuje, tyle tylko, ze nie chcialam bym w/w sumy wydac i pozniej guzik z tego miec, bo jaka jest gwarancja, ze dzieki owemu papierkowi mnie ktos tu zatrudni na stanowisku tematycznie powiazanym ? Moja nieufnosc wzbudza takze zawartosc merytoryczna, mam podejrzenia, ze bylaby to wiedza na poziomie naszego studium policealnego, w najlepszym wypadku. Z drugiej strony, w Polsce idac na podobny kurs na jakims uniwerku mialabym duza szanse, ze zaczna mi na pierwszym wykladzie objasniac orbitale atomowe, a potem jeszcze dorzuciliby analize matematyczna - why not ? W miedzyczasie zaspokajam wiec ciekawosc tu http://www.laboratoriumurody.pl/forum/ i czytam wygrzebane na Chomik.pl skrypty. Zamierzam byc swiadoma konsumentka, he, he.

Saturday, February 26, 2011

Intriguing possibilities

Im mi wiecej wiosen przybywa (za moment kolejna przybedzie, taki los...), tym bardziej sie utwierdzam w przekonaniu, ze wiezy rodzinne maja zasadniczo znaczenie przy transfuzjach krwi i przeszczepach - i tyle. W zwiazku z powyzszem, odwoluje letnie plany wakacyjne w kraju przodkow i koncentruje sie na wycieczce w austrackie Alpy. W pracy juz nawinelam temat urlopu, teraz jeno musze zsynchronizowac wolny slot w pracowniczym grafiku z jak najkorzystniejszymi lotami do Monachium i moge brac sie za organizacje calej imprezy. Ciezko mi samej w to uwierzyc, ale przez kilka lat tyrania w UK ani razu nie udalo mi sie pojechac na zagraniczny wojaz. Jak sie chcialam wybrac do Egiptu, na przeszkodzie stanela koniecznosc natychmiastowego leczenia kanalowego ktoregos tam z kolei zeba. Teraz o Egipcie lepiej na jakis czas zapomniec...Potem znowuz zawsze byly jakies sprawy do zalatwienia w PL. Teraz, kiedy sytuacja zdaje mi sie wreszcie normowac (czytaj: weekendy definitywnie wolne, dosyc stresu spowodowanego notorycznym obcinaniem mi godzin, nie ma pracy do pozna w nocy itd.), moge cos po ludzku zaplanowac i, co najwazniejsze, zrealizowac.

Informacja o nominacji do Oscara dla duetu Trent Reznor/Atticus Ross zaskoczyla mnie i wprawila w pewna zadume. Raz, ze kinowe zapowiedzi 'The Social Network' kompletnie mnie nie pociagaly, kojarzylam, ze to o Facebooku, ale na widok tych chlopaczyn w powyciaganych kangurkach Gapa mialam ochote wiac gdzie pieprz rosnie...Dwa, ze normalnie nagradzane sa takie nazwiska, jak Zimmer, czy Williams, a nie jakies Kraftwerkopodobne dziwa.  Film niebawem obejrze, a w miedzyczasie bede sie zastanawiac, czy w razie ewentualnej wygranej media beda Reznorowi wypominac np.incydent z nieslawna willa Polanskiego. We shall see.

Sonisphere, czyli Wielka Czworka na zywo z Bulgarii. Pamietam, jak mnie kusilo, zeby na to isc do kina i zaluje w sumie, ze nie poszlam, nawet jesli to troche za duza dawka thrashu na moje zmeczone uszy. Pierwsze wrazenia: jacy oni wszyscy sa starzy! Jedynie Metallica jakby dobrze zakonserwowana,  botox sobie chlopaki wstrzykuja, czy co ? Zaczelam ogladanie wlasnie od nich i nie jestem rozczarowana, choc dzisiejszymi czasy stronie od podobnej muzy. Dobre riffy sie nie starzeja, a taka sentymentalna wycieczka w dawne fascynacje jest bardzo przyjemna :-)


Thursday, February 24, 2011

Ready to Rock ?

Zrobilam sobie dobrze - ten zapach Benefit chodzil za mna od miesiecy, odmawialam sobie go i odmawialam, odwlekalam, az wreszcie nadszedl moment przelomowy i Dita bedzie odtad pachniec jak Rita.



Odwazylam sie rowniez na pierwszy w zyciu plyn micelarny. Padlo na Vichy - jednym z minusow zycia poza Polska jest to, ze nie ma tanich substytutow, taki sam produkt, tyle ze Dax Cosmetic kosztowalby mnie ze trzy razy taniej. Zmylam po powrocie do domu trudy dnia, troszke opornie poszlo z tuszem do rzes, ale ogolnie jest git. Jak zauwazyl zlosliwy forumowicz plci meskiej, ten plyn, jak i jemu podobne to po prostu rozwodniona gliceryna z dodatkami, ktora dobrze usuwa zanieczyszczenia tak tluszczowe jak i nietluszczowe - a my, baby durne, placimy za to ciezkie pieniadze i sie jeszcze podniecamy. Maybe he's right :) To troszke jak z Clinique i slynnym tonikiem zawierajacym kwas salicylowy, skladnik ktory drogi w produkcji raczej nie jest. Plac wiec, konsumentko, £14.30 za 200 ml cieczy, albo rozkrusz sobie 4 tabletki aspiryny, wymieszaj z lyzeczka jogurtu, pacnij na facjate i ciesz sie identycznym efektem prawie za friko (oraz bez wysuszajacego skore alkoholu).

Wizytujac Bootsa zwrocilam jeszcze uwage na letnie psikadla z filtrem co najmniej 40 (na Ebay mozna dostac filtr Neutrogeny o mocy 100!), zdecydowana wiekszosc tak popularnych jak i drozszych marek oferuje filtry 50, co mnie cieszy, bo juz nigdy, przenigdy nie zamierzam sie spiec na raka - nigdy nie zapomne poparzenia z 2006 roku, lezenia godzinami w wannie z zimna woda, lykania garsciami paracetamolu i uczucia, jakby mi wszystkie zyly mialy popekac w jasna cholere. Sun ain't no friend o'mine no more.

Zauwazylam z pewnym, a nawet sporym zdziwieniem, ze smieja sie do mnie, tudziez wyciagaja lapki male dzieci. Male, w sensie nie chodzace i nie gadajace jeszcze, wciaz nieswiadome, na jakim podlym swiecie przyszlo im zyc. Dobry to znak, ze nie strasze dziatwy i nie wydzielam ponurych fluidow. Zazwyczaj w takich sytuacjach odpowiadam usmiechem, nasladujac szablonowego mieszkanca Wysp Brytyjskich.



Wyszlam dzis na swiatlo dzienne po 8 godzinach kieratu i oslepilo mnie slonce, ktore GRZALO - temperatura siegala jak nic 15 stopni. Czyby szlo ku lepszemu ?


Saturday, February 19, 2011

Scarborough Fair

Od czasu dluzszego racze sie nastepujacym wydawnictwem, w pelni swiadoma, ze jest to tzw. Cepeliada, stylistyczne pomieszanie z poplataniem, tu folk, tam Handel itd. Zarzucam sobie co smakowitsze, czytaj energetyczniejsze kaski  - a to po pracy, a to zwlaszcza w sobotnie poranki - 'Scarborough Fair' musi doprowadzac do lez poczciwine zza sciany, ktory slyszac pierwsze dzwieki okolo 9 rano wie juz, ze Polka obok nie spi i puszcza znow te irlandzkopodobne pienia. Popija kawe, tupie nozka i syci oczeta widokiem kobiet, co to umieja spiewac i nie wygladaja, pardon, jak kurwy.






Nie mozna by odpierniczyc podobnego szol nad Wisla ? Mamy wlasne zamki, plenery, muzykanci i orkiestra tez by sie znalezli, ladnie oswietlic, zlozyc do kupy chwytliwy program - a niechby bylo i 'Na szkle malowane', a nichby bylo cos z Moniuszki, co my, gesi jestesmy i swego repertuaru nie mamy ? I bylaby jakas alternatywa dla Dody i Stachurskiego, czy co tam obecnie plasa po naszych sylwestrowych scenach i rynkach.

'Eat, Pray, Love' odfajkowane. Nudne, rozwlekle (czesc wloska jeszcze jaka-taka, potem coraz gorzej), gdyby nie malownicze ujecia, przerwalabym w polowie i wyrzucila precz z dysku. Zaliczylam jeszcze ostatnio inna pozycje z love w tytule i Tilda Swinton, ktora w 'Io Sono L'Amore' gra rosyjska pieknosc; z calym szacunkiem dla talentu tej nietuzinkowej aktorki, wrzucanie jej do kategorii amantek jest sporym naduzyciem. Z tego wszystkiego zrobilam pierwszy wraz w zyciu pizze. Wyszla o dziwo smakowita, choc nad baza musze popracowac no i czuje niestety, ze siedzi mi to wszystko na zoladku. Whatever.




Sunby donosi caly rozemocjonowany, ze idzie na Jeffa Becka, ze Beck gra w Polsce i basta. Dobrze, powiadam, a gdzie koncerty w UK ? Potwierdzone sa jedynie daty na festiwalu Isle of Wight. Jak juz przy festiwalach jestesmy, nie pogardzilabym jednym czy dwoma dniami za miedza, czyli w Llangollen. Impreza nazywa sie Eisteddfod i rok temu bodajze gral na niej Nigel Kennedy (ktory notabene da koncerty w UK we wrzesniu tego roku ze swa Orchestra of Life).


Do rzeczonego Scarborough chyba znow nie dotre w tym roku, bo bilet na pociag drozszy jest od lotu do Polski. A S.namawia i namawia :)

Walentynkowe reminiscencje. Mlodziutkie dziewcze w pracy powiada mi z gorycza w glosie: chlopak kupil mi kwiatki, czekoladki i zaprosil na film. Czekoladki zjadl sam, a film obejrzelismy ten, ktory on chcial ogladac. Men!

Tyle na dzis. Milego weekendu everybody.

Saturday, February 12, 2011

Haul

Dita lubi na ostro! Mowa oczywiscie o chili. Tak mi ostatnio posmakowal lunch w pracy, ze postanowilam odtworzyc chili con carne w domu. Przesadzilam z iloscia przypraw, jak to ja, ale mnie to nie przeszkadza, zajadam sie z pasja, a w kolejny weekend planuje zrobic na sniadanie Huevos Rancheros. Mniam!

Dzisiaj krotka notka, ide na latwizne i biorac przyklad z licznych blogow i filmikow na YT pisze o dzisiejszym zakupowym haul. Haul jest mikry, bo probuje sie uwolnic od zakupoholizmu. Brakuje mi miejsca na druga szafe, regal na ksiazki musze pilnie nabyc kolejny, a kosmetyki wysypuja sie z wszelkich szuflad. Dosyc. Zuzywam to, co mam oraz stawiam na produkty 'naturalne' (nic to, ze nafaszerowane konserwantami...chodzi o idee). Less is more.

Zatem:

Olejek kokosowy z Bootsa (nastepnym razem zapytam o niego w sklepie z artykulami afrykanskimi). Jest staly w temperaturze pokojowej, ale wystarczy wziac odrobine na reke i natychmiast sie topi. Ma ponoc dobrze odzialywac na wlosy, a nawet dzialac bakteriobojczo na skore. Do wyprobowania, jestem bardzo ciekawa, jak sie sprawi. Jakies 2.5 funta za sloiczek 100 ml.



Superdrugowa wersja Bio-Oil, troche tansza. Zawiera witaminy A i E, oraz mieszanine olejow jadalnych (slonecznikowy, rzepakowy, sojowy), jak tez olejki: rozmarynowy, lawendowy, ze slodkich migdalow, grapeseed oil i olejek canola, plus pare innych kojacych skladnikow.  Sama dobroc w 75 ml buteleczce. Ma dzialac zbawiennie na rozstepy, blizny, przebarwienia i inne niechciane podarki od Matki Natury. W Top Model mnie nie zamieni, ale i tak spodziewam sie pozytywnych efektow. Do wyprobowania wkrotce.





Suchy szampon z Bootsa. Bez komentarza, genialny wynalazek i tyle. Zawsze kupowalam Batiste, ale zbrzydly mi zapachy i sie skusilam na ten. Niech wszyscy mysla, ze myje wlosy codziennie.



Krolowa jest tylko jedna itd. Krolewski (kurewski ? nieee, juz predzej baby pink) roz, bo ciemne kolory postarzaja, a tu kolejna wiosenka stuka, DNA sie rozpada, grawitacja robi swoje...Odmladzam sie wiec wizualnie. Nieznajomi i tak zazwyczaj mysla, ze mam 23 lata. Dobra nasza!

Zarty zartami, ale L'Oreal Color Riche Anti-Aging Serum (cos czuje, ze poplatalam nazwe) to naprawde godziwa szminka i radze sie na nia rzucic, poki nie zostanie zastapiona innym badziewiem. Lakier Models Own jest pierwszym w mojej kolekcji, juz sie nim pomazalam i teraz czas pokaze, jak zniesie pranie reczne, gotowanie i sprzatanie. I tak go musze zmyc jutro wieczorem, bo by mnie z roboty pogonili.

Tyle. Skromnie i z pomyslunkiem. Obczailam w WHS kolejna ksiazke o gotowaniu, tak wydana, ze mozna dostac orgazmu od samego przegladania.Autorka jest Tessa Kiros, pochodzenia finlandzko-cypryjskiego/greckiego. Dorzucam do mojej amazonowej wishlisty:



Po tej wyczerpujacej notce udaje sie na zasluzony odpoczynek. Jutro napisze, jak mi sil stanie, co sadze o dziele filmowym pt. 'Eat, Pray, Love'.Ostancie z Bogiem.

Sunday, February 06, 2011

Jezu, jak sie ciesze...

Ale mi dobrze. Za oknem slonce wyziera spoza czarnych chmurzysk po raz pierwszy od niepamietnych czasow, czyli od jakichs dwoch tygodni, szalona wichura niby zelzala, ale i tak co jakis czas zrywaja sie takie podmuchy, ze szklanki mi tancza niemal po stole, a drzwi w calym domu rzegocza - nienawidze tego. Wyspalam sie nareszcie tej nocy, przed oczyma wciaz majac odlamki lustra, krew czerwona, obolale czlonki i inne takie. Aronowski nie poszedl jednak na calosc. Coz, zapewne mial na uwadze tych, co przyznaja Oskary, wedlug im tylko znanych widzimisie. A szkoda, mogl powstac bowiem film chwytajacy za flaki i wciskajacy w fotel, pokazujacy ohydne zaplecze tego, co takie piekne, zwiewne i uduchowione - na scenie. Mimo wszystko, jestem zadowolona, ze Labadzia zobaczylam. Tonaca w popcornie publisia ubawila sie po pachy, zanoszac sie od smiechu przy scenach majacych nas przeciez zasmucic. I o to chodzi! Rozrywka, rozrywka ponad wszystko. Wtedy i Oscar sie znajdzie.

Bilety na AIDA zabukowane, choc zmuszona bylam zmienic date, jako ze sprzatnieto mi sprzed nosa tanie bilety dla plebsu. Zdolalam rowniez znalezc nader niedrogi nocleg, wyszlo mi bowiem z rachunkow, ze taniej wyjdzie sie przespac i wrocic pociagiem, niz tluc sie noca autokarem National Express. Dobrze, uloze sobie plan dzialania, nawiedze firmowy sklep Illamasqua, moze V&A Muzeum, bo tam zawsze maja cos ciekawego, jak wystawa kiecek Grace Kelly itd. Chcialabym tez pojsc do jakiegos vintage shopu i do prawdziwych wloskich delikatesow. Prawda, jak niewiele mi trzeba do szczescia ?

Zarezerwowalam rowniez bilet do Odeonu na produkcje Carmen 3D, juz za niecaly miesiac:




Zapowiada sie nader sympatycznie. Teraz moge ino lezec do gory...brzuchem, objadac sie pasta alla puttanesca, siorbac wino - Tesco, jak ja cie kocham za wszystkie te obnizki! - i generalnie udawac, ze milo i kulturalnie spedzam weekend :)

Znacie serie DK Eyewitness ? Bardzo ladnie wydane przewodniki po doslownie wszystkim. Chodzi mi od dluzszego czasu po glowie Tyrol; podczas tych okropnych, wietrznych nocy, przegladalam stare wydania 'InStyle' i w jednym byl piekny opis wypasionych gorskich holidayow dla bogaczy, w tym wloskie Dolomity miedzy innymi. Marzy mi sie wycieczka do Innsbruck na 2 - 3 dni, po czym przeskoczenie na wloska strone, znow na dzionek lub dwa. Wszystko w wersji dla parweniusza naturalnie, wierze gleboko, ze sa tam hostele, ze sa one schludne i ze mnie na nie stac. Amen.




W moim koszyku na Amazon czeka sobie cierpliwie pare innych smakolykow.



Motywacji do tego, aby nadal byc, ze zacytuje Kaczora, tyrajacym za granica 'nieudacznikiem', mam zatem pod dostatkiem.Dodawszy jeszcze krakowskie Sacrum Profanum, ktore neci mnie coraz silniej, krynicki festiwal kiepurowski, tudziez jeszcze spiewy i tance w Zakopanem poznym sierpniem bodajze...Obym dozyla dnia, w ktorym zostane freelancerem i bede se jezdzic na co chce i kiedy chce, niespetana wymogami korporacyjnej swiatyni Szatana :)

Milej resztki weekendu zycze i zeby wreszcie przestalo pizdzic, pardon, wiac.

Wednesday, February 02, 2011

Oczy ledwo otwarte.

W pracy postawy pasywno - agresywne. Zrob to. Dobrze. Nie robi. Zupelnie jak brytyjscy oficerowie w niemieckich obozach koncentracyjnych, z tym ze do nich wkurwieni Niemcy w koncu strzelali. Tez mialam dzis ochote zastrzelic, ewentualnie udusic kilkoro placzacych sie nam pod nogami przedstawicielek ludnosci tubylczej. Nic to. Wszystko minie. Bilety na AIDA po £9.70 stojace (nieeee...), ponad £30 jakies niedorobione, restricted views, tall seats etc., wreszcie po £40 z hakiem za miejsce pod tylek bez oparc na rozstrzesione rece. Najbardziej wypasione loze chodza po, bagatela, 800 funciakow. A jakby tak wejsc bez biletu, "na Polaka" ? :)

W sobote plan mamy isc na Czarnego Labadzia, choc baletu nadal jak nie znosilam, tak nie znosze, za to od Natalie Portman wzrok mnie bynajmniej - przynajmniej nie boli, wiec...damy Aronowskiemu szanse :)




Wciaz sie oswajam z bloggerowym layoutem. Tymczasem z Onetu odplywaja kolejni autorzy poczytnych internetowych pamietnikow. W sumie nie bylo tam az tak zle; moze z parenascie plujacych jadem komentarzy na pewnie z setke czy dwie budujacych, madrych, optymistycznych, informujacych...I o tych pozytywnych notkach staram sie pamietac.

Przed snem kilka kojacych melodii. I spac, spac, bo jutro znow brytyjscy jency i rodzacy sie we mnie nieuchronnie, a wbrew mej lagodnej naturze, bezwzgledny kapo...